Po bandzie: Transfery przed licencjami to promowanie patologii

- Okres transferowy przed procesem licencyjnym to promowanie patologii w polskim żużlu - pisze w felietonie "Po bandzie" Witold Skrzydlewski.

Witold Skrzydlewski
Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski

Po bandzie to felieton Witolda Skrzydlewskiego, prezesa i głównego sponsora Orła Łódź.

***

Okres transferowy w polskim żużlu się zakończył. Niektórzy jego przesunięcie na początek listopada chwalą. Ja do tej grupy na pewno się nie zaliczam. Wręcz przeciwnie, pewnymi zjawiskami jestem po prostu załamany.

Nie widzę w tym wszystkim logiki i uczciwości. Najpierw kontraktujemy zawodników, później jest audyt, a następnie zaczyna się proces licencyjny. To może doprowadzić, i jestem pewny, że prędzej czy później doprowadzi, do patologicznych sytuacji. Przykład? Proszę bardzo.

Podpisałem niedawno kontrakt z panem Piotrem Świderskim. Miał możliwość pójścia do innego klubu, ale ostatecznie go przekonałem, że u mnie będzie mieć lepiej. Teraz załóżmy, że Orzeł nie dostaje licencji. Facet zostaje bez pracy. Pan Szymański tłumaczy mi, że wielkiego problemu nie ma, bo przecież zostanie od razu wolnym zawodnikiem i będzie mógł podpisać umowę w innym miejscu. To jednak nie działa w ten sposób. Na tym etapie inni będą mieć już praktycznie gotowe składy. Żużlowiec jest poszkodowany. Owszem, może podpisać później kontrakt, ale z całą pewnością już nie za takie pieniądze, które mógł skasować wcześniej. I to jest właśnie nieuczciwe.

Sprawę można rozwiązać w bardzo prosty sposób. Kluby powinny rozliczyć się z zawodnikami do końca października. Pięć dni później zaczynamy przeprowadzać audyt. To żadna filozofia przygotować do tego czasu dokumenty i je następnie sprawdzić. Wtedy mógłby ruszyć proces licencyjny, a w połowie listopada wiedzielibyśmy, kto pozytywnie go przeszedł. I to jest moment na rozpoczęcie okresu transferowego, bo zawodnicy będą pewni, że nie podpisują kontraktów z ludźmi, którzy im coś obiecują, a mają jeszcze zobowiązania wobec innych. W żużlu najwyraźniej nie może być jednak normalnie. To zresztą nie koniec chorych sytuacji. ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać

Władze polskiego żużla najpierw poinformowały prezesów, że ci muszą rozliczyć się z zawodnikami do końca października. To było oficjalne stanowisko. A co się teraz okazuje? Że to wcale nie było takie ważne. Na dogadanie się z zawodnikami podobno jest jeszcze czas.

Nie twierdzę, że kluby, które miały problem z rozliczeniem się do końca października, należy od razu wyrzucić z ligi. Uważam jednak, że powinny być wyciągnięte wobec nich konsekwencje. To mogłyby być kary finansowe lub ujemne punkty. Rozwiązań jest wiele. Zamiast tego promujemy jednak patologię.

Chciałbym również, żeby rządzący naszym krajem byli w końcu stanowczy w sprawie spółek skarbu państwa. Nie mówię, że należy im zabraniać promowania się poprzez sport. To jest w porządku, tylko niech wszystkie środki, które mają na ten cel zostać przeznaczone, trafiają najpierw do ministerstwa, a dopiero później są rozdzielane. Teraz funkcjonuje to tak, że wiele może załatwić wpływowy polityk. Z tym należy również skończyć. Wtedy zobaczymy, jak sprawni są niektórzy panowie prezesi i ile naprawdę potrafią załatwić.

Witold Skrzydlewski 

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy zgadzasz się z Witoldem Skrzydlewskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×