Jeszcze kilkanaście dni temu istniało ryzyko, że GP Kanady nie dojdzie do skutku. Wszystko przez pożary lasów, jakie zaczęły rozprzestrzeniać się po prowincji Quebec, w której leży Montreal. Wywołały one ogromne zadymienie, a toksyczny pył zmierzał w kierunku miasta, a następnie dotarł nawet do Stanów Zjednoczonych.
Ostatecznie pożary w Kanadzie udało się opanować, a ryzyko odwołania wyścigu Formuły 1 na torze im. Gillesa Villeneuve'a zmalało do zera. Jednak w czwartek z Montrealu dotarły kolejne niepokojące informacje. Tym razem dotyczą one prognozowanych opadów deszczu.
Synoptycy zapowiadają, że od piątku do niedzieli należy się spodziewać opadów deszczu i podkreślają, że będą one "intensywne". W przypadku sobotnich kwalifikacji F1 szanse wystąpienia ulewy szacuje się nawet na 80 proc. Część meteorologów spodziewa się też deszczu podczas wcześniejszego, sobotniego treningu F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
Nieco optymistyczniej wygląda sytuacja pod kątem niedzieli. Szanse na ulewny deszcz w trakcie wyścigu F1 w Montrealu wynoszą 40 proc. Temperatura powietrzu w momencie rywalizacji kierowców powinna wahać się od 20 do 23 st. C.
Opady deszczu najpewniej są dobrą wiadomością dla mieszkańców prowincji Quebec, biorąc pod uwagę ostatnie problemy z pożarami w tej części Kanady. Dzięki ulewom powinna też poprawić się jakość powietrza w samym Montrealu.
Niedawno opady deszczu pojawiły się w końcówce GP Monako, ale nie były one zbyt intensywne. W efekcie większość kierowców zdecydowała się na założenie opon przejściowych. Nie założyli oni ogumienia w pełni deszczowego, które przygotowano z myślą o wyścigu w Monte Carlo. Jego innowacyjność polega na tym, że nie trzeba do niego stosować koców grzewczych.
Czytaj także:
- Sebastian Vettel znów w Red Bullu. Zaskakujący powrót do bolidu
- Syn Schumachera ofiarą polityki? Były szef F1 nie ma wątpliwości