W trakcie GP Węgier w padoku Formuły 1 nie brakowało plotek o rzekomym przekroczeniu limitu budżetowego w sezonie 2022 przez trzy zespoły. Kilka źródeł wskazało na Red Bull Racing, Aston Martina i Alpine jako podejrzanych o wydatki ponad stan. FIA zaprzeczyła tym spekulacjom i w specjalnym oświadczeniu podkreśliła, że audyty wydatków nie zostały zakończone.
Głos w sprawie zabrał Stefano Domenicali. Szef F1 w rozmowie z motorsport.com wyraził nadzieję, że FIA dość szybko zakończy cały proces i wymierzy kary zespołom w razie stwierdzenia nieprawidłowości. - Kontrola jest w rękach FIA. Dlatego prosiłem o jak najszybszą publikację wyników dochodzenia prowadzonego przez federację - powiedział Włoch.
- Mówię o tym dlatego, że szybka reakcja sprawia, że nie mamy spekulacji i komentarzy, które nie są dla nikogo dobre - dodał Domenicali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Benzema nieszczęśliwy w Arabii Saudyjskiej? Ten film jest wymowny
Szef F1 miał na myśli wydarzenia sprzed kilku miesięcy, kiedy FIA dopiero pod koniec października 2022 roku przedstawiła wyniki sprawozdań finansowych z sezonu 2021. Wtedy okazało się, że Red Bull przekroczył limit wydatków we wcześniejszej kampanii. Po wielu dyskusjach na "czerwone byki" nałożono karę w wysokości 7 mln dolarów, ekipie ograniczono też dostęp do tunelu aerodynamicznego o 10 proc.
Pomimo nacisków, FIA nie zamierza przyspieszać swoich działań. W najnowszym komunikacie federacja podkreśliła, że audyty wciąż trwają i nie zostaną przyspieszone. "Kontrola wydatków wciąż trwa i ma zakończyć się w najbliższych tygodniach, po czym nadejdzie etap sfinalizowania audytów" - napisano w oświadczeniu.
"Nie ma i nigdy nie było określonego terminu wydania certyfikatów, a wszelkie sugestie dotyczące opóźnień w tym procesie albo potencjalnych naruszeń regulaminu są całkowicie bezpodstawne. Audytorzy oficjalnie przekażą swoje ustalenia zgodnie z procedurą określoną w regulaminie finansowym" - dodała FIA w komunikacie.
W ostatnich dniach audytorzy FIA mieli odwiedzić siedziby wielu zespołów, aby przeprowadzić rozmowy z pracownikami. Pod lupę wzięto przede wszystkim ekipy, które wcześniej założyły spółki-córki, do których wytransferowano prawa intelektualne ze świata F1. W ten sposób niektóre teamy próbują ukryć wydatki na F1 poza główną organizacją.
Czytaj także:
- Stłuczony puchar Verstappena. Kuriozum na podium po GP Węgier
- Trzy wyścigi, trzy zwycięstwa! Polski talent podążą drogą Kubicy