W Ferrari trwa nerwowe odliczanie. Zespół po raz ostatni zdobył tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów w roku 2007, a dla legendy Formuły 1 to zbyt długo. Obecnie w Maranello trwają prace nad bolidem na sezon 2022, który ma sprawić, że Charles Leclerc i Carlos Sainz w końcu będą mogli zrealizować mistrzowskie aspiracje.
O rozwoju Ferrari świadczy najlepiej poprawa osiągów silnika. Jednostka wprowadzona do użytku począwszy od GP Rosji jest znacznie bardziej konkurencyjna względem Mercedesa i Hondy.
- Dodatkowa moc jest zawsze dostępna na prostych, więc czerpiemy z niej nie tylko na początku prostej, ale też na końcu. Gdybym mógł to jakoś określić, to powiedziałbym, że przy maksymalnej sile docisku dorównujemy pod względem prędkości innym - powiedział motorsport.com Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!
- Biorąc pod uwagę, jak wyglądała sytuacja w zeszłym roku, z pewnością zrobiliśmy duży krok naprzód. Wiemy, że nadal dzieli nas przepaść od najlepszego silnika w stawce F1. Jednak ta przepaść nie jest dramatyczna - dodał Binotto.
Ferrari obecnie walczy o trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Włosi tracą do McLarena tylko 4 punkty. Brytyjczycy przyznali ostatnio, że na niektórych torach ich rywale z Włoch są znacznie szybsi. - Patrząc na całe okrążenie, to w GP USA na pewno byliśmy szybsi - potwierdził Binotto.
- To nie była tylko kwestia toru w Austin, który pasuje do naszego bolidu. Dlatego jestem tak zadowolony z postępu, jaki zrobiliśmy w ostatnich wyścigach. Pomogła nam w tym mocniejsza jednostka napędowa. Zyskaliśmy dzięki temu trochę pewności siebie na ostatnie wyścigi sezonu 2021 - podsumował szef Ferrari.
Czytaj także:
Dlaczego upadła sprzedaż Alfy Romeo? Pracownicy ważniejsi od pieniędzy?
Kosztowny triumf Maxa Verstappena. Nowe fakty wychodzą na jaw