To z nimi Polacy powalczą o finał. "Grają staromodnie"

PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu od lewej: Guerschon Yabusele i Andrew Albicy
PAP/EPA / FILIP SINGER / Na zdjęciu od lewej: Guerschon Yabusele i Andrew Albicy

- To są wielkie momenty polskiej koszykówki, ale to nie koniec drogi. Uważam, że jeśli wytrzymamy napór i presję ze strony Francuzów, to jesteśmy w stanie ich ograć - mówi nam Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa.

Trwa piękny sen Polaków na EuroBaskecie 2022. W środowy wieczór Biało-Czerwoni w wielkim stylu odprawili z kwitkiem reprezentację Słowenii, jednego z kandydatów do zdobycia mistrzostwa Europy. Obrońcy tytułu odpadli już jednak na etapie ćwierćfinału, musieli uznać wyższość Polaków, którzy - po nerwowej końcówce - wygrali 90:87. To wielki triumf podopiecznych Igora Milicicia.

- Pierwsza połowa w wykonaniu Polaków była prawdziwym majstersztykiem. Pozwoliła zawodnikom uwierzyć, że są w stanie pokonać wielkich Słoweńców. Myślę, że to była kluczowa kwestia w tym spotkaniu. Co prawda rywale nas dogonili, ale stracili też mnóstwo sił. W końcówce nasi liderzy - Ponitka, Slaughter i Sokołowski pokazali wielką klasę. Nie oszukujmy się, ale to wielki triumf polskiej koszykówki - mówi nam Wojciech Kamiński, trener Legii Warszawa, który w przeszłości pracował w reprezentacji Polski (był asystentem selekcjonera).

Biało-Czerwonym nie był straszny nawet wielki Luka Doncić, który na co dzień - w barwach Dallas Mavericks - szaleje na parkietach ligi NBA. Gwiazdą NBA znakomicie "zaopiekował się" Michał Sokołowski, który po raz kolejny udowodnił, że jest sercem polskiego zespołu. Był bardzo aktywny w obronie, nie bał się twardych, fizycznych starć z Donciciem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu

- Mam wrażenie, że Słoweńców dopadł pewien dołek fizyczny, który świetnie wykorzystaliśmy. Widać było, że Doncić to nie ten sam Doncić, ale należy pamiętać, że Polacy mocno uprzykrzyli mu życie. Sokołowski wykonał świetną pracę - podkreśla Kamiński.

Doncić po każdym zwarciu miał olbrzymie pretensje do sędziów, gdy ci nie używali gwizdka. W końcu "zarobił" przewinienie techniczne, a kilka chwil później - z powodu pięciu fauli - musiał przedwcześnie opuścić boisko. Był wściekły, nie mógł pogodzić się z porażką. Co prawda jego koledzy mocno walczyli, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Nasz rozmówca mocno komplementuje Sokołowskiego, z którym kiedyś współpracował w Rosie i Legii. W Radomiu obaj zdobywali Puchar i wicemistrzostwo Polski. "Sokół" to "serce" polskiego zespołu. Na niego zawsze można liczyć. Na jego charakter, waleczność i determinację. Koszykarz ze średnią 12,9 pkt jest trzecim najlepszym strzelcem polskiej drużyny. To on pociągnął drużynę do zwycięstwa z Holandią (24 pkt). Gdyby nie on, to trudno byłoby wygrać ten mecz.

- Sokołowski to zawodnik niezwykle charakterny. Dla niego nie ma straconych piłek, nigdy nie odpuszcza, poświęca swoje ciało, by wymusić faul w ataku. Walczy na zbiórce. Wszędzie go pełno, daje ogromną energię zespołowi. Sokołowski to jest maszyna - zachwyca się trener Legii.

To z nimi zagramy o finał

Nie ma co ukrywać, że tak fantastycznego występu naszych zawodników nikt się nie spodziewał. Polacy w ćwierćfinale pokonali obrońców tytułu i jednych z głównych faworytów tej imprezy Słoweńców. Natomiast w piątek, 16 września, o godzinie 17:15 wystąpią w półfinale mistrzostw Europy z Francją. W spotkaniu Polska - Francja na pewno nasi reprezentanci nie będą faworytami. Jednak podczas tegorocznego EuroBasketu pokazują oni, że rola "underdoga" im w zupełności pasuje. Pożegnaliśmy już Ukrainę, a później obrońcę tytułu - Słowenię. Czy Polacy dokonają niemożliwego i awansują do wielkiego finału?

Nasz rozmówca twierdzi, że tak, choć kilka razy podkreśla, że kluczową kwestią będzie wzniesienie się na wyżyny swoich umiejętności. Bez tego nie ma co liczyć na dobry wynik, zwłaszcza, że Francuzi to wicemistrzowie olimpijscy. W swoich szeregach mają czterech graczy z ligi NBA: Rudy Gobert, Evan Fournier, Timothe Luwawu-Cabarrot i Theo Maledon. Do tego uznani zawodnicy z parkietów euroligowych: Thomas Heurtel, Vincent Poirier czy Guerschon Yabusele.

- Francja ma za sobą mecze w "grupie śmierci, później dwie dogrywki w fazie pucharowej. Przecież oni - w trakcie spotkania z Turcją - byli już wysyłani do domu, a wyszli z tego meczu zwycięsko. To charakterny zespół. Uważam, że grają trochę staromodnie, ale wydaje mi się, że jeśli wytrzymamy napór i presję ze strony rywali, to jesteśmy w stanie ich ograć. Ale - po raz kolejny - musimy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności - przyznaje Kamiński.

- Wydaje mi się, że na pozycji "4" będą mieli największą przewagę. Tam mają ogromną fizyczność, a nam na tej pozycji nieco brakuje. Ale możemy to nadrobić innymi elementami - cierpliwość, minięcia, podania - dodaje.

Polacy po wielu latach znów zameldowali się w strefie medalowej mistrzostw Europy. Biało-Czerwoni rozegrają w Berlinie jeszcze dwa mecze. Pierwszy - półfinał - już w piątek. Wtedy o godz. 17:15 zagramy z Francuzami. Kolejne spotkanie w niedzielę.

Zobacz także:
Mantas Cesnauskis grzmi: Kilku mnie oszukało!
Brat gwiazdy wyjaśnia zamieszanie. To dlatego odrzucił ofertę
Jakub Wojciechowski: Mam ogromny niedosyt [WYWIAD]
Wojciech Kamiński: Dzisiaj BCL wyżej niż EuroCup

Komentarze (3)
avatar
drugi bobo
16.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Błąd Słoweńców polegał na tym, że nas na maxa zlekceważyli. Jeśli Francuzi tego błędu nie popełnią, to może być o wiele trudniej ich ograć, chociaż oczywiście życzę tego naszym chłopakom 
avatar
insu
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niby o Francji, niby o kolejnym meczu, a jedyne co jest kolejne, to kopiuj-wklej o meczu ze Słowenią...