Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. X
25 stycznia Michael Jordan w spotkaniu przeciwko Philadelphii 76ers przekroczył barierę 10 tysięcy punktów zdobytych na parkietach NBA. To był dopiero jego piąty sezon w lidze zawodowej, a przecież jeden niemal w całości "Air" stracił w wyniku kontuzji. W historii basketu przed Jordanem tylko Wilt Chamberlain prezentował podobną skuteczność i zdołał szybciej dotrzeć do wyżej wymienionej granicy. - Już po raz kolejny jestem w jakiejś klasyfikacji zaraz za Wiltem. Nie skupiam się jednak na rywalizacji z nim. Dla mnie wielkim zaszczytem jest móc stać z nim w jednym szeregu - komentował "MJ".
Kampania 1988/89 była dla "MJ'a" kolejną niezwykle udaną pod względem osiągnięć indywidualnych. Urodzony na Brooklynie koszykarz ze średnią 32,5 punktu na mecz po raz trzeci z rzędu sięgnął po koronę króla strzelców NBA. Mike był również trzeci w przechwytach (2,89) oraz dziesiąty w asystach (8,0). Statystyki te nie wystarczyły do wywalczenia statuetki MVP sezonu zasadniczego, lecz wybór do pierwszej piątki ligi oraz pierwszej piątki obrońców świadczył o wysokiej formie lidera Bulls. Jordan tradycyjnie został również wybrany do pierwszej piątki Konferencji Wschodniej na lutowy Mecz Gwiazd, który tym razem odbył się w Houston. Zachód triumfował 143:134, lecz "MJ" nie miał się czego wstydzić, gdyż z 28 "oczkami" na koncie był liderem swojego teamu.- Nie ma znaczenia jak wiele punktów zdobywam. Mieliśmy szansę wygrać ten mecz, a to się nie stało - powiedział Michael po bolesnej porażce Bulls z Cavs w czwartym starciu pierwszej rundy play-off's 1988/89. Byki schodziły z parkietu pokonane pomimo tego, że ich as uzbierał aż 50 "oczek". Tamto spotkanie wspominał jeszcze długo po jego zakończeniu, gdyż w końcówce dwukrotnie pomylił się na linii rzutów wolnych, co umożliwiło rywalom doprowadzenie do dogrywki i ostateczny triumf.
Michael Jordan twierdzi, że przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę w ostatnich sekundach meczu to najpiękniejsze, co może spotkać koszykarza. Na 3 sekundy przed zakończeniem ostatniego w serii meczu z Cavs, Byki przegrywały 99:100 i wyprowadzały piłkę z boku. Nikt spośród ponad dwudziestotysięcznej widowni w hali Richfield Coliseum nie miał wątpliwości, że za chwilę trafi ona w ręce "MJ'a", który będzie miał za zadanie umieścić ją w koszu. I rzeczywiście tak się stało. "Air" złapał podanie od Brada Sellersa, wyprowadził w pole obrońców i rzutem z około pięciu metrów dał Bykom upragnione zwycięstwo. - Nie widziałem nawet jak piłka wpada do kosza - komentował po meczu. - Po reakcji publiczności poznałem jednak, że to był celny rzut.
Koniec części dziesiątej. Kolejna już w najbliższą środę.
Bibliografia: Chicago Tribune, Playboy, Ebony, nba.com, basketball-reference.com.
Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.
Poprzednie części:
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. I
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. II
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. III
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. IV
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. V
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VI
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VIII
Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. IX