Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. VII

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

Jeśli Alonzo chciał jeszcze kiedyś zagrać w koszykówkę, to nie było dla niego innego ratunku niż transplantacja. W przeciwnym razie przed każdym spotkaniem musiałby się poddawać specjalistycznym badaniom krwi, a i tak nie miałby stuprocentowej pewności czy któregoś dnia podczas wzmożonego wysiłku jego serce nie przestanie bić. Mourning nie chciał być jak Reggie Lewis z Boston Celtics czy Hank Gathers z Loyola Marymount University, którzy umarli na parkiecie. "Zo" wciąż marzył o mistrzowskim tytule, ale czuł, iż najpierw musi zadbać o swoje zdrowie. Był już dobrze po trzydziestce, lecz poddanie się przeszczepowi nie wykluczało powrotu do gry i możliwości konkurowania o trofeum im. Larry'ego O'Briena jeszcze przez kilka sezonów.

Zanim Alonzo mógł zacząć myśleć o ponownych występach w NBA, musiał wykonać jeszcze jeden ważny krok, jakim było... znalezienie dawcy przeszczepu. Doktor Appel poradził Mourningowi, żeby w pierwszej kolejności poprosił o pomoc rodzinę i przyjaciół. - Jak w ogóle można poprosić kogoś, żeby oddał ci swoją nerkę? - pyta retorycznie "Zo". - Przecież to nie to samo, co prośba o pożyczenie dwudziestu dolców. Tu chodzi o część ciała, a ja nienawidzę prosić innych o cokolwiek. Zawsze uważałem się za samowystarczalnego i zawsze postępowałem tak, żeby było jak najlepiej dla mnie. Nawet kiedy stałem się sławny i mogłem sobie pozwolić na pomoc w pewnych sprawach, to lubiłem brać wszystko we własne ręce. Nigdy nie byłem typem gwiazdora, który musi zostać obsłużony. Teraz jednak sytuacja wymagała tego, żebym poprosił kogoś o naprawdę wielką rzecz. Każdy człowiek ma dwie nerki i jeśli jest zdrowy, to jedną może poświęcić. Tyle, że to wcale nie taka prosta sprawa, bo wiąże się z poważną operacją, urlopem w pracy i rozłąką z rodziną, czyli totalnym wywróceniem życia do góry nogami. Dawca tak naprawdę poświęca więcej niż biorca.

Kiedy człowiekowi przychodzi zmierzyć się ze śmiercią, wtedy najczęściej odstawia on swoją dumę na bok. Tak właśnie musiał postąpić Alonzo, jeśli chciał w dalszym ciągu nie tylko grać zawodowo w koszykówkę, ale i w miarę normalnie funkcjonować. Mourning w obliczu zagrożenia wykonał rachunek sumienia, który uświadomił mu, iż tak naprawdę nie osiągnąłby tyle, gdyby nie rodzice, pani Threet, nauczyciele, trenerzy oraz przyjaciele. Wyzwanie stojące przed "Zo" było tym bardziej trudne, że dawcą dla niego musiał być człowiek, którego nerka jest na tyle duża, żeby poradzić sobie z ciałem wysokiego i masywnego sportowca. - Dobra wiadomość była taka, że miałem mnóstwo krewnych, dziesiątki wujków, ciotek i kuzynów, z którymi w dzieciństwie spędzałem mnóstwo czasu w domu mojej babci w Norfolk - opowiada legendarny center. - Moja mama miała pięciu braci, z których każdy mierzył ponad sto osiemdziesiąt centymetrów i ważył ponad dziewięćdziesiąt kilogramów. Jako koleś, który cały swoje życie grał w kosza, miałem też wielu wysokich przyjaciół i znajomych.

Poszukiwania wymarzonego dawcy Alonzo zaczął od rodziny. Czterech jego wujków zgodziło się poddać testom, ale te wykazały niekompatybilność krwi. Swoją pomoc zaoferował również Patrick Ewing, ale w jego przypadku problemem okazało się wysokie ciśnienie krwi. Takie początkowe kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego dawcy to jednak norma, dlatego doktor Appel zalecił Mourningowi odrobinę relaksu i wznowienie poszukiwań najlepiej wśród nieco dalszych członków rodziny. W ten właśnie sposób "Zo" trafił do Jasona Coopera - kuzyna, którego nie widział od ponad dwudziestu lat. Spotkanie zainicjował ojciec Alonzo, który trafił na mężczyznę przy... łożu śmierci swojej matki. - Wiem, że Junior nie widział mnie od lat, ale niech wie, iż jestem w Nowym Jorku. Niech zadzwoni, jeśli mnie potrzebuje. Chętnie pomogę - zadeklarował Cooper.

Wspólna babcia "Zo" i Jasona chorowała na raka i wkrótce umarła. Tymczasem lista potencjalnych dawców dla Mourninga z dnia na dzień robiła się coraz krótsza. Niedługo po pogrzebie swojej matki, ojciec wreszcie powiedział synowi o rozmowie z jego kuzynem. - To nie mógł być zwykły zbieg okoliczności - mówi koszykarz. - Na pewno Bóg miał w tym swój udział i ponownie splótł ze sobą nasze losy. Zadzwoniłem do Jasona, porozmawialiśmy trochę, spytałem go o grupę krwi i czy przyjedzie do szpitala na testy. On ani przez chwilę się nie zawahał. Zaproponowałem mu, że przyślę po niego samochód, ale on upierał się, iż to nie jest konieczne. Przyjechał sam i nie prosił absolutnie o nic.

Gdy życie sławnego i bogatego człowieka zależy od przeszczepu, wtedy z różnych stron pojawiają się różne ciekawe propozycje. Zanim "Zo" trafił na Jasona Coopera, otrzymał setki listów oraz e-maili o często bardzo nietypowej treści. - Ludzie chcieli pieniędzy za swoje organy lub kierowały nimi inne motywy - opowiada Mourning. - Jeden facet napisał mi nawet, że jeśli zapłacę mu milion dolarów, to on odda mi obie swoje nerki. Chyba nie myślał zbyt długofalowo. Razem z Tracy podchodziliśmy do takich propozycji na luzie i po prostu się śmialiśmy.

W dniu, na który zaplanowano ostateczne testy, Alonzo czekał na Jasona w lobby Szpitala Prezbiteriańskiego. Nie widział go od tak dawna i nie wiedział jak obecnie wygląda, ale pomimo tego rozpoznał go jak ten tylko wszedł do holu. - Czułem energię - wspomina "Zo". - Wystarczyło, że na siebie spojrzeliśmy. Podałem mu rękę na przywitanie, zamieniliśmy parę słów, po czym udaliśmy się na badania. Te wykazały, że mój kuzyn jest dla mnie idealnym dawcą. Miał tę samą grupę krwi i był wysokim, silnym facetem. W końcu to były marine. Jason nie zawahał się nawet przez sekundę. "Zróbmy to", powiedział, a ja zamknąłem oczy i w głębi duszy dziękowałem Bogu za to, że zesłał mi kogoś takiego.

Koniec części siódmej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: Miami Herald, Miami Today, Sports Illustrated, Alonzo Mourning i Dan Wetzel - Resilience: Faith, Focus, Triumph.

Poprzednie części:
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. I
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. II
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. III
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. IV
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. V
Alonzo Mourning - człowiek ze stali cz. VI

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×