Mecz w ramach Świąt Bożego Narodzenia to jeden z flagowych punktów w kalendarzu rozgrywek Energa Basket Ligi. To pomysł - czego nie ukrywają władze rozgrywek - zaczerpnięty z najlepszych lig świata: NBA i angielskiej Premier League.
W tym roku zdecydowano się na dwa spotkania świąteczne. "Meczem telewizyjnym" było starcie Anwilu Włocławek z Polskim Cukrem Pszczółką Start Lublin (90:81), a w serwisie emocje.TV można było zobaczyć spotkanie Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - HydroTruck Radom (86:82).
- Jesteśmy profesjonalistami. Wiem, że każdy chciałby spędzić święta w rodzinnym gronie, pojechać do domów i pobyć z najbliższymi, ale takie są uroki sportu zawodowego. Coś za coś. Nie mamy na wszystko wpływu - mówi Łukasz Seweryn, asystent Mantasa Cesnauskisa w Czarnych Słupsk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdy futbolu w wyjątkowej sesji!
- Jeśli chcemy popularyzować koszykówkę, to takie mecze muszą się odbywać. Jestem bliższy opcji "za" niż "przeciw" - twierdzi trener Przemysław Frasunkiewicz. Wtóruje mu Tane Spasev z Lublina. - Jesteśmy profesjonalistami, gramy dla kibiców, którzy chcą oglądać mecze w takie dni. Zresztą takie spotkania rozgrywane są w NBA, w Premier League.
Nie jest tajemnicą, że koszykarze nie mieli co liczyć na przerwę świąteczną. Nawet drużyny, które nie grały w trakcie świąt, miały zaplanowane treningi w wigilię. Jeden z trenerów mówi nam wprost: "nie było opcji na przerwę, bo brak rytmu treningowego wpłynąłby na naszą grę w meczu".
Najkrócej święta w rodzinnym gronie spędzili zawodnicy HydroTrucka, którzy do Słupska na mecz z Czarnymi wyruszyli już o... 7:30 w Boże Narodzenie. - W tym roku niestety trafiliśmy mocno średnio. Wyjechaliśmy bardzo wcześnie - mówi nam Filip Zegzuła, koszykarz z Radomia. Ten co prawda nie krytykuje pomysłu świątecznego grania, ale żałuje, że nie mógł spędzić z rodziną więcej czasu. Wspomina też mecze z przeszłości.
- Pamiętam, gdy Stelmet przyjechał do Radomia. Wtedy to był prawdziwy kocioł. Nie było wolnych miejsc, hala pękała w szwach. Myślę, że dużo ludzi chce oglądać mecze świąteczne, które są rozgrywane w fajnej atmosferze. To też pomysł na to, by oderwać się od świątecznego stołu i nieco inaczej spędzić czas - komentuje.
Pomysł meczu świątecznego jest ciekawy, ale spotyka się też z delikatną krytyką ze strony zawodników, którzy nie mogą tego magicznego okresu spędzić z rodzinami. Włocławianie - mimo meczu u siebie - musieli odbyć trening w Boże Narodzenie.
- Z jednej strony chciałoby się spędzić święta z rodziną bez konieczności rozgrywania meczu, a drugiej strony, jest to jednak możliwość większej promocji naszej dyscypliny. Także jestem tak 50/50 w tej kwestii - przyznaje Kamil Łączyński, polski rozgrywający.
- Każdy z nas wolałby ten czas spędzić z rodziną i mieć troszeczkę wolnego. Sezon jest długi i każda chwila, gdy można poświęcić czas najbliższym i zasiąść przy stole bożonarodzeniowym czy wigilijnym jest dla każdego bardzo ważna. Rodziny przez cały sezon są na drugim miejscu i fajnie byłoby, żeby chociaż w okresie świątecznym było inaczej - przyznaje Szymon Szewczyk, środkowy Anwilu Włocławek.
- Ale z drugiej strony rozumiem, że to jest biznes. TV, reklamodawcy itd. Fajnie, że we Włocławku możemy liczyć na naszych kibiców. Objedzeni świątecznymi potrawami a i tak się pojawili w dużym gronie na trybunach. Brawo Wy! - dodaje.
Spotkania cieszyły się sporym zainteresowaniem. Do Hali Mistrzów przyszło ponad trzy tysiące fanów, w Hali Gryfia pojawiło się niecałe dwa tysiące kibiców. To całkiem niezłe wyniki, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt wprowadzonych niedawno obostrzeń z powodu trwającej pandemii koronawirusa.
Nie znamy jeszcze wyników oglądalności w stacji Polsat, choć tutaj akurat mamy pewne zastrzeżenia co do wyboru meczu, bo można było postawić w święta na nieco atrakcyjniejsze spotkanie - np. Śląsk - Zastal (ten mecz odbędzie się w poniedziałek - 19:00).
CZYTAJ TAKŻE:
Te słowa wywowały burzę. Ile zarabia Słoweniec w Anwilu?
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
Trener Anwilu zaskoczył. Intrygująca wypowiedź ws. ewentualnych zmian
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu