Postawę West Ham United w tym sezonie można nazwać sensacyjną. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że typowa drużyna środka tabeli w poprzednim sezonie do końca bała się o utrzymanie. Czwarte miejsce w Premier League i realne szanse na awans do Ligi Mistrzów to w znacznej części zasługa polskiego bramkarza.
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa zdecydował niedawno, że bramkarzem numer 1 w kadrze będzie Wojciech Szczęsny. Od lat kolejni selekcjonerzy preferują bramkarza grającego obecnie w Juventusie, choć Fabiański w końcu zawsze wskakuje do bramki i udowadnia, że zasługuje na poważną szansę. Teraz stara się pokazać w Anglii, że należy do czołówki kontynentu.
"Fantastyczny Fabiański"
- Właśnie w poprzednim sezonie kibice West Hamu zrozumieli, jak ważny jest dla nich Łukasz. Drużyna radziła sobie bardzo dobrze, była w ligowej czołówce i nagle Fabiański doznał kontuzji. Wtedy zaczął się zjazd w tabeli - mówi Roshane Thomas, dziennikarz piszący o West Ham dla portalu "The Athletic".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dostał powołanie do kadry i... zwariował ze szczęścia! Wszystko nagrała kamera
West Ham do końca walczył o utrzymanie. W końcówce zaliczył serię czterech spotkań bez porażki i dzięki temu wciąż gra w elicie. I to jak gra! Wygrana w weekend z Leicester City 3:2 to jeden z najlepszych meczów "Młotów" w sezonie.
- Fantastyczni byli Lingaard, Soucek i właśnie Fabiański. Kluczowe dla wyniku ostatnie 20 minut w jego wykonaniu było bardzo dobre - mówi angielski dziennikarz.
W ligowych statystykach Fabiański trzyma się w środku. Pod względem czystych kont (9) jest na 6. miejscu w lidze, pod względem straconych bramek (37) na 10. miejscu, w średniej goli na mecz (1,28) jest 12., jeśli chodzi o obronione strzały (80) jest 10., podobnie jak w procencie obronionych strzałów (69 proc.).
A jednak jego pozycja wydaje się niepodważalna. Nawet jeśli w mediach można przeczytać o nowym bramkarzu, to są to raczej daleko idące spekulacje.
Im starszy, tym lepszy?
Łukasz Fabiański za kilka dni kończy 36 lat, ale zachowuje fantastyczną formę. - Do wielkiego talentu, z którym się urodził, a także cech nabytych przez lata treningu, dodał trzeci filar, czyli doświadczenie - mówi Andrzej Dawidziuk, trener bramkarzy w PZPN, wieloletni szkoleniowiec Fabiańskiego.
- To proces, który dokonał się przez lata. Łukasz na pewno jest bardzo efektywny, wyciąga wnioski, cały czas się uczy, idzie do przodu. Na boisku efekt widać w postaci stabilizacji formy. Taki bramkarz to skarb - mówi Dawidziuk.
Dawno temu Maciej Szczęsny, ojciec Wojciecha, powiedział, że jego syn jest nieco szalony i mocno ryzykuje, zaś Fabiański to grzeczny chłopiec. Dlatego jeden może grać w największych klubach, drugi tylko w solidnych. W tym roku Fabiański postanowił wyłamać się z tego schematu. Skoro wielkie kluby nie przychodzą po niego, on sam z kolegami zrobi sobie "wielki klub". West Ham w tabeli wyprzedza m.in. Chelsea FC czy Liverpool FC. Rola polskiego bramkarza jest tu ogromna.
- Jest nie do przecenienia. Przy okazji to skromny facet, który nie wymachuje rękami jakby chciał krzyczeć: "Patrzcie na mnie, jestem najlepszy". To cichy zawodowiec, robi fantastycznie swoją robotę, nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jeśli Fabiański popełni jakiś błąd, ludzie mówią: "Widziałeś? Fabiański zrobił błąd". I to jest mówione z takim niedowierzaniem. Bo przyjęło się, że Fabiański jest bezbłędny - mówi Thomas.
W kadrze narodowej Fabiański ma dziś 55 meczów, Szczęsny o 7 więcej. - Trener ma swój pomysł na grę i dobiera wykonawców. Na pewno są to bramkarze o innej charakterystyce. Jeśli jednak chodzi o ogólną ocenę poziomu, to różnice są minimalne - uważa Dawidziuk.
ZOBACZ Fantastyczne show i niespodzianka West Hamu
ZOBACZ Rozbieżności w ocenie Fabiańskiego