MMTS Kwidzyn ma czego żałować. Hubert Kornecki o decydującej końcówce

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Hubert Kornecki (w środku)
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Hubert Kornecki (w środku)

Zawodnicy MMTS-u Kwidzyn przegrali w Gdańsku z Torus Wybrzeżem 22:23. Hubert Kornecki podkreślił wagę ostatnich minut. Przyznał też, że jego zespół miał problem z bramkarzami rywala.

W derbach Pomorza Torus Wybrzeże Gdańsk prowadziło minimalnie przez większość czasu. Oprócz stanu 2:3, kwidzynianie ani razu nie wyszli na prowadzenie, chociaż wielokrotnie doprowadzali do remisu.

- Gra się przez 60 minut. Torus Wybrzeże Gdańsk się postawiło. Było dużo walki i nie był to piękny mecz, ale było w nim dużo emocji. Gdańszczanie wygrali różnicą jednej bramki, a my w ostatniej akcji nie doprowadziliśmy do sytuacji rzutowej i to nasz błąd oraz nasza wina. W końcówkach ostatnie sekundy są najważniejsze, a my wyrzuciliśmy piłkę - powiedział Hubert Kornecki, rozgrywający MMTS-u Kwidzyn.

MMTS nie potrafił pójść za ciosem. - To jest sport. W Gdańsku też grają mocni zawodnicy, mają mocną bramkę, która w kluczowych momentach stanęła na wysokości zadania, odbijając kilka czystych sytuacji. Gratulacje dla Gdańska, ale jest mecz rewanżowy i będziemy chcieli postawić się mocniej w Kwidzynie - zauważył.

Kornecki dużo zawdzięcza gdańskiemu klubowi i tego nie ukrywa. - Dla mnie to specjalne mecze i nie będę tego ukrywał. Spędziłem tu pięć lat, uczyłem się tu piłki ręcznej i osiągaliśmy historyczne wyniki po reaktywacji. Mam fajne wspomnienia, a jak spojrzałem na skład obecnego Torus Wybrzeża został tylko Piotr Papaj, a trenował ze mną Patryk Pieczonka i Kuba Powarzyński, którego sam trenowałem. Jest sentyment do tego klubu i do miasta, w którym cały czas żyję - podsumował szczypiornista.

Czytaj także:
Rewelacyjny debiut nastolatka
Falowanie i spadanie w Puławach

ZOBACZ WIDEO: Duża przemiana Bartosza Kwolka. "Zmieniłem się mentalnie"

Komentarze (0)