Skoki narciarskie. Organizatorzy się nie popisali. Dawid Kubacki zwrócił uwagę na ważny temat
Najlepsi zawodnicy w piątek spędzili na skoczni w Lahti ponad 5 godzin. Organizatorzy nie przygotowali się jednak na intensywny dzień. - Od godz. 14 jesteśmy na skoczni, praktycznie bez jedzenia - wyjawił Dawid Kubacki.
- Skoków mieliśmy więcej niż zazwyczaj. W nogach można to było poczuć. Od godz. 14 jesteśmy na skoczni, praktycznie bez jedzenia. To się może odbić w nogach, choć w moim przypadku tak się nie stało - przyznał w rozmowie z TVP Sport Dawid Kubacki.
Polak pierwszą serię zakończył na pozycji wicelidera, ale po drugim skoku spadł na szóstą pozycję. Czego zabrakło zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni? - Metrów (śmiech). Ostatni skok nie był tragiczny. W obu seriach brakowało delikatnego błysku. Dzień na plus. Skoki były na przyzwoitym poziomie. Apetyt zawsze jest na więcej, ale trzeba na spokojnie pracować. Weekend jest długi - dodał Polak.
Trener Michal Doleżal zwrócił uwagę, że tuż za progiem Kubacki uderzył tyłami nart. - To jest pochodna drobnego błędu na progu. Narty potrafią się zderzyć. Traci się wtedy trochę i w końcówce nie można odlecieć 2-3 metrów dalej - podkreślił.
W sobotę zostanie rozegrany konkurs drużynowy. Tuż po zakończeniu pierwszego konkursu trener wybrał "czwórkę" na zawody (zobacz TUTAJ). Z kolei w niedzielę zawodników czeka kolejny wyczerpujący dzień z kwalifikacjami i drugim konkursem indywidualnym.
Czytaj też: Skoki narciarskie. Puchar Świata Lahti 2020. Podium ucieka Polakom w Pucharze Narodów
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)