Uwięziony w pułapce płonął żywcem. 40 lat temu rozegrał się jeden z największych horrorów w F1

Życie austriackiemu kierowcy uratowali jego rywale z toru, którzy zdołali wyciągnąć go z płonącego bolidu. Wydawało się, że Niki Lauda nie wróci już do sportu, ale wydarzył się cud.

 Redakcja
Redakcja


40 lat temu - 1 sierpnia 1976 roku - podczas wyścigu Formuły 1 o GP Niemiec na torze Nuerburgring Niki Lauda uległ poważnemu wypadkowi.

Broniący tytułu mistrza świata F1 Austriak na drugim okrążeniu wypadł z trasy i uderzył swoim Ferrari w bandę. Bolid zapalił się, a uwięziony we wraku maszyny kierowca płonął tam żywcem. Z pułapki Laudę wyciągnęli rywale (Arturo Merzario, Guy Edwards i Brett Lunger), ratując mu w ten sposób życie.

Mistrz świata, który zaraz po wypadku zapadł w śpiączkę, dotkliwie się poparzył i uszkodził płuca. Po skomplikowanej operacji i przeszczepie skóry twarzy wydawało się, że już nigdy nie wróci do sportu.

Niki Lauda nie tylko jednak przeżył, ale pojawił się na torze zaledwie sześć tygodni po GP Niemiec. Po powrocie do F1, Austriak zajął 4. miejsce w GP Włoch, co zostało odebrane w kategoriach cudu.

Na kolejnych podstronach zobaczycie zdjęcia i film z horroru, który rozegrał się 40 lat temu na torze Nuerburgring.

Polub SportowyBar na Facebooku
Inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (3)
  • Sztywny Jaca Zgłoś komentarz
    ma jaja ten lauda. ostatnie zdjecie najbardziej drastyczne jak dla mnie
    • julsonka Zgłoś komentarz
      dla mnie lauda to bohater i jeden z najlepszych kierowcow w historii f1