"Samobój" na MŚ był niczym wyrok śmierci. 10 dni później Andres Escobar już nie żył

 Redakcja
Redakcja


Kilkanaście godzin po zabójstwie Escobara policja zatrzymała trzech mężczyzn - braci Juana Santiago Gallona i Pedro Davida Gallona (dealerów narkotykowych, działających także w branży hazardowej), a także Humberto Munoza. Ten ostatni był ochroniarzem i kierowcą braci. I to właśnie Munoz sięgnął po broń i zastrzelił piłkarza. Podczas przesłuchania do wszystkiego się przyznał.

W toku śledztwa wyszło na jaw, że Juan Santiago Gallon miał obstawić duże pieniądze w zakładach bukmacherskich na reprezentację Kolumbii. Przegrał je. Poprzysiągł zemstę i kazał zabić piłkarza? Wszystko na to wskazywało.

Jednak Munoz podał inną wersję. Twierdził, że nie miał pojęcia o tym, że jego ofiara była znanym piłkarzem. Gdy usłyszał, że szefowie kłócą się z jakimś człowiekiem, postanowił zareagować. Powiedział, że zrobił tylko to, co należało do jego obowiązków. Gdy ktoś się awanturował i stawiał jego szefom, sięgał po broń i strzelał...

Zabójca został skazany na 45 lat więzienia. Śmiesznie niskie były wyroki, które usłyszeli bracia Gallon - 15 miesięcy aresztu domowego i grzywna w wysokości niespełna 2 tys. dolarów. Mówiono, że mafia skorumpowała sędziów, którzy orzekali w tej sprawie. Zastanawiać musi także fakt, że Humberto Munoz opuścił więzienie już po 11 latach, za dobre sprawowanie. Nie brakuje głosów, że stali za tym bracia Gallon, którzy docenili postawę ochroniarza podczas procesu (wziął całą winę na siebie).

Polub SportowyBar na Facebooku
inf. własna / "The Sun" / foxsports.com / elheraldo.co
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • Antoni Tadeusz Akogoto Zgłoś komentarz
    Polski wymiar sprawiedliwości przebija kolumbijski. Zabójcy Popiełuszki już dawno są na wolności i nadal spokojnie plują na Boga