Z piekła na igrzyska. Mając 6 lat, został uprowadzony, teraz jest znanym sportowcem
Chłopcy dobiegli do Kenii, gdzie zostali złapani przez żołnierzy. Tym razem mieli więcej szczęścia. Znaleźli się w obozie dla uchodźców w Kakumie, gdzie trafiali ludzie z całej Afryki. Zanim zadomowił się w nowym miejscu, to przez trzy tygodnie goiły mu się rany na stopach.
W kenijskim obozie nie było terroru, przemocy i wojskowych szkoleń. Jednak do sielanki było daleko. Tutaj także wszechobecne były głód, brud, no i oczywiście także śmierć.
Mieszkańcy Kakumy dziennie otrzymywali jeden posiłek. Bardziej sprytne dzieci szukały dodatkowego jedzenia w śmieciach. Odskocznią od tych wszystkich problemów był sport, a konkretnie piłka nożna. To prawdopodobnie dzięki niej Lopez wiele lat później został świetnym biegaczem. Dlaczego?
W piłkę chciał grać każdy chłopiec i zaczęto stosować selekcję. Na boisko wchodzili tylko ci, którzy wygrali bieg dookoła obozu. Trasa liczyła 30 kilometrów. Sudańczykowi to się bardzo podobało.
- Kiedy biegałem, nie myślałem o moim pustym brzuchu ani o tym, jak wylądowałem w tym miejscu. Wtedy byłem jedyną osobą, która miała kontrolę nad moim życiem. Biegłem dla siebie. Bieganie było moją terapią - pisze w książce.