Po każdym meczu ligowym w Polsce portal WP SportoweFakty przyznaje oceny zawodnikom. Tym razem jednak będzie inaczej.
W sobotę w Ostrowie od samego rana padało - prognozy również nie napawały optymizmem. Tor był przykryty plandeką, ale w momencie, gdy ją ściągano, opady nie ustawały.
Miejscami nawierzchnia nie była w najlepszym stanie. Zmarznięta i zmoknięta publiczność (w dodatku nieliczna) długo oglądała zmagania organizatorów z torem, aż w końcu podjęto decyzję o rozpoczęciu meczu z niemal godzinnym opóźnieniem.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Finfa, Lambert i Puka gośćmi Musiała
W parku maszyn padało wiele mocnych słów. - Mam ochotę powiedzieć wiele rzeczy, ale raczej tego nie mogę zrobić. Mam wrażenie, że za dużo osób chce lub może decydować o tym, co my tu dziś wyprawiamy - mówił przed kamerami CANAL+ Sport 5 Tobiasz Musielak.
On był jednym z nielicznych, którzy radzili sobie w tych warunkach. Jak sam jednak przyznał, trzeba było szukać bezpiecznej ścieżki. - Decyduje start i musimy się modlić, aby każdy cało dojechał do mety - dodał.
Nie wszystkim się to udało. W 2. biegu doszło do poważnego karambolu z udziałem trójki juniorów. Zaczęło się od upadku Aleksandra Grygolca, w którego następnie wpadli Mateusz Dul i Jakub Poczta. Najbardziej ucierpiał ostatni z nich i więcej na torze się już nie pojawił.
Jedyna walka, jaką zobaczyli kibice, to ta zawodników i służb technicznych z torem. Zarządzono równania co dwa wyścigi, ale na niewiele się to zdało. Tobiasz Musielak wprost nazwał to spotkanie "profanacją" (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Później w rozmowie z "Kurierem Ostrowskim" tłumaczył, że czuje się poniżony. Mówił ponadto, że zawodnicy są traktowani jak cyrkowcy.
- Te zawody powinny być odwołane i przeniesione na inny dzień - grzmiał Timo Lahti. Co warte podkreślenia, Fin również dobrze radził sobie w tych warunkach, ale był przeciwny ściganiu.
Sensu rozgrywania zawodów nie widział także Marek Cieślak. Trener łódzkiego zespołu w rozmowie z naszym portalem nie gryzł się w język.
- Nie rozumiem rozgrywania zawodów na siłę. (...) Poza tym obie drużyny przed jej rozpoczęciem mówiły, że to nie ma sensu. Jeśli chodzi o sędziego, to uważam, że był pod wpływem poleceń, które były wydawane gdzieś wyżej - tłumaczył (cała rozmowa do przeczytania TUTAJ).
W kontekście wydarzeń w Ostrowie wynik spotkania zszedł na drugi plan. Odnotujmy jednak, że H.Skrzydlewska Orzeł Łódź zwyciężył 26:21. Jedyna nota, jaką można wystawić za ten mecz to "jedynka" dla tych, którzy zadecydowali o rozpoczęciu rywalizacji w warunkach, które stanowiły zagrożenie dla zdrowia zawodników.
Czytaj także:
- Antyreklama żużla w Ostrowie! Wygrana Orła Łódź w kontrowersyjnych warunkach
- Prezes Arged Malesy o antyreklamie żużla. "Byłem rozgoryczony"