Żużel. Tym zaskoczyła ich Betard Sparta. Trener Tauron Włókniarza zabrał głos ws. toru

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen (w kasku czerwonym)
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen (w kasku czerwonym)

Tauron Włókniarz Częstochowa miał duże ambicje przed meczem z Betard Spartą Wrocław. Rywal jednak bardzo szybko zweryfikował gospodarzy i wygrał aż 51:39. Oto, co po meczu powiedział trener gospodarzy, Lech Kędziora.

Wszystkie oczy fanów "czarnego sportu" w Polsce były w niedzielę skierowane na Częstochowę. Wydawało się, że jeśli ktoś ma zatrzymać Betard Spartę Wrocław, to może to być właśnie Tauron Włókniarz Częstochowa.

Goście jednak już w pierwszej serii startów zadali gospodarzom trzy silne ciosy, które pozwoliły im objąć prowadzenie (17:7) i potem kontrolowali je do samego końca.

- Zaskoczyli nas dobrymi startami, szczególnie na początku meczu. Zrobili przewagę, której nie mogliśmy już zniwelować. Tor nie był idealny i taki, jaki mamy na co dzień, bo mieliśmy sytuację opadową i nie mogliśmy ingerować w przygotowanie toru. Nie ma co się czepiać toru, bo w każdych warunkach trzeba jednak jeździć. Byliśmy wolni na trasie - powiedział po meczu Lech Kędziora w rozmowie z mediami.

Szkoleniowiec Tauron Włókniarza wytłumaczył, że podczas piątkowego treningu tor był taki, jakiego by oczekiwali. Później jednak musieli przygotować owal pod ewentualne opady. Nie rozłożono plandeki, bo przewidywany deszcz nie miał być tak mocny, by była konieczność jej rozkładania. - Może gdybyśmy mogli nieco więcej podziałać przy torze, to osiągnęlibyśmy lepszy wynik i pokusili się o wygraną - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Czy Przyjemski może zostać na kolejny sezon w Polonii? Jest jasna deklaracja

Początek meczu był kluczowy dla losów niedzielnego widowiska. Wrocławianie w pięciu biegach wypracowali sobie czternaście punktów przewagi. Później było nieco bardziej wyrównanie, bo od szóstego do piętnastego wyścigu zanotowaliśmy wynik 31:29 dla Tauron Włókniarza.

- Za późno dostosowaliśmy się do warunków, które obowiązywały w niedzielę. Mieliśmy ochotę zepsuć im zabawę i zatrzymać ich, ale nam się to nie udało. Pokazali, że są numerem jeden do mistrzostwa Polski - mówił otwarcie Kędziora, dodając, że nic nie jest jeszcze stracone w walce o medale. Tauron Włókniarz w play-offach już się zameldował, więc te najważniejsze mecze dopiero przed nimi.

- Rywale wykorzystali naszą zewnętrzną część toru, czyli miejsca, które to nasi zawodnicy zawsze wykorzystywali i wygrywali wyścigi. Tym razem to wrocławianie wjeżdżali w te ścieżki i wyprzedzali, a jak byli na nich, to nie dali się ograć - zakończył Lech Kędziora.

Czytaj także:
Mistrz Polski żałuje tego ruchu. "Rozmowy były inne, a w praniu wyszło inaczej"
Historyczna chwila w polskim klubie. Czekali na to ponad 15 lat!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty