Maksym Borowiak był w ostatnich miesiącach rozchwytywany. Głównym celem transferowym stał się dla Abramczyk Polonii Bydgoszcz, ale kiedy ta wybrała Franciszka Majewskiego, to gwałtownie wzrosły szanse na jego angaż w Rybniku.
Krzysztof Mrozek w rozmowie z klubową telewizją przyznał, że o tym wypożyczeniu wiedziały do ostatnich dni tylko cztery osoby - prezes Innpro ROWu, Piotr Rusiecki (prezes Fogo Unii Leszno) oraz Maksym Borowiak i jego ojciec. Dla fanów była to spora niespodzianka.
Tym samym mocno wzrosła siła rażenia młodzieżowej formacji. Ta obecnie liczy sześciu zawodników. - Żadnego konfliktu nie będzie. Nasi juniorzy są bardzo wyrozumiali i wiedzą, że w meczu zawsze jadą ci najlepsi - powiedział trener ROW-u Antoni Skupień w rozmowie z mediami ekipy z Górnego Śląska.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Hansen i Okoniewski
Wydaje się, że to właśnie na duecie Maksym Borowiak - Paweł Trześniewski oprze się juniorski duet, choć odpuszczać nie zamierza, chociażby Kacper Tkocz. - Walka? Może nie warto tego tak nazywać. Trener wybierze dwóch najlepszych i oni będą jeździć - dodał Borowiak.
Wielu kibiców spoglądać będzie szczególnie na postawę Trześniewskiego, któremu zdarzały się bardzo słabe mecze. A na jego miejsce czyhać będzie nie tylko Tkocz. W odwodzie dla szkoleniowca ROW-u pozostają jeszcze Seweryn Grabarczyk, Szymon Tomaszewski i Kamil Winkler.
- Konkurent? To się okaże po pierwszych treningach. Ja jestem pozytywnie nastawiony, czy byłaby walka w czterech, czy w pięciu, to tak samo musimy rywalizować - mówił Trześniewski.
Czytaj także:
1. Zaimponowali trenerowi Tauron Włókniarza
2. Wysłał maila i został klubowym kolegą Zmarzlika