W poniedziałek Wielkanocny zorganizowano w Opolu finał Złotego Kasku, który jest jednocześnie eliminacjami do międzynarodowych eliminacji Speedway Grand Prix oraz TAURON Speedway Euro Championship.
Od samego początku słabo w turnieju spisywał się Maksym Drabik, który w swoich pierwszych trzech biegach nie zdołał pokonać żadnego z przeciwników. Co więcej, tak naprawdę nie był w stanie nawiązać z nimi walki.
Nawet jeśli 26-latek nie wychodził najgorzej spod taśmy, to gubił punkty na trasie. Raz zanotował upadek na pierwszym łuku, gdy sczepił się z Maciejem Janowskim. Po chwili najpewniej narzekał również na ból ręki.
ZOBACZ WIDEO: Nie ma wątpliwości. Jego zdaniem to początek katastrofy żużla
Po trzech seriach startów Drabik ostatecznie wycofał się z dalszego udziału w zawodach. Powód nie jest znany, a zawodnik sam nie chciał komentować swojej decyzji.
Przypomnijmy, że to nie jest już pierwsze takie zachowanie żużlowca Tauron Włókniarza Częstochowa. Rok temu przebywał w parkingu przed finałem Złotego Kasku w Opolu, jednak w nim nie wystartował. Powodem miały być problemy zdrowotne, a nie osobiste (więcej TUTAJ).
- Maksym Drabik przyjechał na zawody, był obecny w parku maszyn i złożył zgłoszenie do zawodów. W pewnym momencie poczuł się jednak źle. Złe samopoczucie miało być spowodowane wczorajszym upadkiem w Częstochowie. Po uprzednim przebadaniu lekarz zawodów stwierdził, że Maksym jest niezdolny do jazdy w dniu dzisiejszym - powiedział wtedy dla WP SportoweFakty Zbigniew Fiałkowski, ówczesny wiceprzewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Czytaj także:
- Żużel. Kacper Woryna: Gdyby nie moje błędy, to Bartek był na wyciągnięcie ręki
- Żużel. Centymetry dzieliły nas od tragedii w Gnieźnie [WIDEO]