W ostatnich dniach Jason Doyle odwiedził nasz kraj, by obserwować zmagania swoich kolegów z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z KS Apatorem Toruń, ale i porozmawiać o swojej przyszłości w klubie z województwa kujawsko-pomorskiego. A na brak zainteresowania narzekać nie może. W swoich składach na sezon 2025 widzą go działacze m.in. Krono-Plast Włókniarza Częstochowa i Abramczyk Polonii Bydgoszcz (więcej o tym TUTAJ).
W czwartek Australijczyk ponownie pojawił się w Polsce. Tym razem jednak celem jego wizyty było spotkanie z lekarzami i omówienie planu leczenia na kolejne tygodnie. Żużlowiec w mediach społecznościowych przekazał dwie informacje - dobrą oraz złą.
"Moje ramię goi się naprawdę dobrze, a profesor jest zadowolony z rekonwalescencji, bo to wygląda świetnie. Ale już na 100 procent wiem, że nie wrócę w tym sezonie na tor. Nie chcę niczego zepsuć tym, że pojawię się zbyt szybko. Oznacza to, że motocykle przejdą w stan hibernacji do października, kiedy to dostanę zielone światło!" - czytamy w social mediach indywidualny mistrza świata z 2017 roku.
Spodziewać się można, że zimą żużlowiec weźmie udział w zawodach w swojej ojczyźnie. Na początku stycznia odbędą się mistrzostwa Australii. Planowanych jest również wiele imprez towarzyskich, a czas pokaże - czy 38-latek skusi się na dodatkowe występy.
Doyle tym samym stracił szansę również na to, by powalczyć o utrzymanie w mistrzostwach świata na sezon 2025. Biorąc pod uwagę fakt, że w elitarnym gronie w tej chwili jest tylko Jack Holder, to Doyle będzie jednym z kandydatów do stałej dzikiej karty.
Czytaj także:
- Falubaz nie zgadza się z czerwoną kartką dla Jensena
- Zawodnicy Falubazu nie chcieli jechać w Częstochowie?
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cierniak, Kędzierski, Lewandowski i Sadowski