Pierwszy raz w karierze Michael Jepsen Jensen sięgnął po seniorskie mistrzostwo na krajowym podwórku. Ze wcześniejszych lat miał on w dorobku dwa srebrne i brązowy krążek. Blisko złota był już w ubiegłym roku na doskonale sobie znanym torze w Grindsted. W finale ubiegł go jednak Anders Thomsen, któremu 33-latek zdołał się zrewanżować w środę w Brovst.
Oznacza to nie tylko wywalczenie upragnionego tytułu indywidualnego mistrza Danii, ale również przepustkę do startu w Grand Prix Danii w Vojens, które odbędzie się 13 września. Dla Jepsena Jensena będzie to powrót do światowego cyklu po siedmiu latach nieobecności.
ZOBACZ WIDEO: Wielka strata GKM-u. Prezes tłumaczy zasady finansowe klubu
Co brzmi wprost niewiarygodnie, okazuje się, że w środowy wieczór w Brovst duński zawodnik startował na... trzynastoletnim silniku. Jakby tego było mało, jest to ta sama jednostka, na której zwyciężał w 2012 roku w Vojens w GP Nordyckim!
- Niektóre z nowych są trochę lepsze, ale coś mi mówiło, że powinienem na nim pojechać w środę. No i poradziłem sobie świetnie. Ja prawie już nie używam tego silnika. Zeszłej zimy naprawił go "Johnsy" (Peter Johns), bo nie dotykałem go przez dziesięć lat. W zeszłym pojechałem na nim może kilka razy, w tym roku używałem go dwa razy i zrobiłem tak w środę. Prawie z niego nie korzystam, zwykle wisi na ścianie, ale nadal radzi sobie dobrze, co jest całkiem zabawne - przyznał w obszernej rozmowie z serwisem fimspeedway.com.
- To byłaby fajna historia, wygrać w Vojens ponownie trzynaście lat później na tym samym silniku. To byłoby zabawne - dodał Jepsen Jensen, który pije do wielkiego sukcesu z sezonu 2012, gdy na Speedway Center sprawił sensację, zwyciężając w całym turnieju i to po słynnym udanym pościgu w finale za Nickim Pedersenem, którego wyprzedził na czwartym okrążeniu.
- Pamiętam, jak na grafikach telewizyjnych byłem poza grą, ale po ostatecznych obliczeniach dostałem się do półfinału. Pamiętam, że przez całe zawody tylko jeden start był wygrany z drugiego pola. Było na nim źle, a ja miałem je cztery razy. Dwa razy w rundzie zasadniczej, a potem jeszcze w półfinale i finale. Udało mi się to i było niesamowicie. Jedna z tych nocy, podczas których mogłem poczuć atmosferę kibiców. Wsparcie w Vojens wielokrotnie było niesamowite. Mam nadzieję, że w tym roku będzie tak samo - powiedział.
Start we wrześniu w Vojens dla byłego indywidualnego mistrza świata juniorów może okazać się... przygotowawczym do występów w Grand Prix 2026. Duńczyk nie ukrywa, że jego celem jest powrót do cyklu, w którym jako pełnoprawny uczestnik występował zaledwie raz (2015). W obecnym sezonie weźmie on udział w GP Challenge w sierpniu w Holsted, a ponadto będzie jeździć w Speedway Euro Championship. Są to więc dwie ścieżki do wywalczenia awansu.
- Wcześniej odbędzie się GP Challenge, gdzie będę mieć szansę zakwalifikować się do GP 2026. Jeśli tak się wydarzy, to turniej w Vojens będzie dla mnie trochę ważniejszy w kontekście moich przygotowań do przyszłego sezonu. Zobaczymy, co się wydarzy w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Robię, co w mojej mocy, aby przygotować się na to, co nadejdzie. Jeśli nadarzy się okazja do powrotu, postaram się być na nią gotowy - stwierdził żużlowiec.
Metamorfoza Jepsena Jensena, która wydarzyła się w 2024 roku, przejdzie do legendy speedwaya. Zawodnik nieco zapomniany, mający problem ze znalezieniem klubu w Polsce, dostał szansę od Bayersystem GKM-u Grudziądz po kontuzji Jasona Doyle'a. Wykorzystał ją w stu procentach, stając się jednym z czołowych zawodników PGE Ekstraligi zarówno już w poprzedniej kampanii, jak i tej obecnie trwającej.
- Nie ma w tym wszystkim tajemnicy. Włożyłem mnóstwo pracy wraz z ludźmi, którzy mnie wspierają, szczególnie moja żona. To oni umożliwili te rzeczy i to jest coś, na co pracowaliśmy przez wiele lat. W zeszłym sezonie przed podpisaniem umowy w Grudziądzu włożyliśmy wiele pracy, ja zaufałem sprzętowi i sobie. Szansa, jaką dostałem, pomogła mi pokazać, do czego jestem zdolny. Gdybym zrobił to samo np. w drugiej lidze w Polsce, nie byłoby to tak imponujące. Ciężko walczyliśmy, aby wrócić na to miejsce i to jest super w nim być - skomentował uczestnik w sumie 27 rund serii GP w latach 2012-2018.