[color=#000000]- Nie będziemy wyróżniać poszczególnych zawodników, ponieważ to nie ma sensu. Liczy się drużyna i pomoc jeden drugiemu. Jeżeli komuś coś nie wychodzi w trakcie spotkania, to musi zostać zastąpiony przez kogoś innego. To prosta zasada, ale funkcjonuje w naszym zespole. Wyróżnianie jednego czy drugiego zawodnika miałoby sens, gdyby to były zawody indywidualne. Wygrywa i przegrywa jednak zespół, a poszczególni zawodnicy mogą jedynie podciągnąć mecz lub pomóc sobie wzajemnie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Zbigniew Fiałkowski.
GTŻ Grudziądz w rozegranych dotychczas spotkaniach raczej nie miał słabych punktów poza juniorami. W pierwszym meczu z ŻKS Ostrovią Ostrów Wielkopolski nieco słabiej spisał się Hans Andersen. W Gnieźnie ten zawodnik jeździł już znacznie skuteczniej. Kierownictwo GTŻ-u uważa, że możliwości Duńczyka są jeszcze większe. - To na pewno nie jest jeszcze to, co od niego oczekujemy. Wystarczy zresztą powiedzieć, że sam zawodnik ma w stosunku do siebie znacznie większe wymagania. Najważniejsze, że jego forma rośnie. To można przynajmniej na razie zaobserwować. Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy udowodni swoją przydatność dla tej drużyny - tłumaczy Fiałkowski.
Andersen był jednym z ostatnich wzmocnień GTŻ-u. Wymagania wobec zawodnika były duże, jednak jego dyspozycja w trakcie rozgrywek była wielka zagadką. W poprzednich sezonach Duńczyk zmagał się z wieloma problemami. Teraz ma szansę odbudować się w Grudziądzu, gdzie po pierwszych kolejkach panuje doskonała atmosfera w zespole. - W naszej drużynie panuje jak na razie duży spokój. Nie ma wywieranej jakiejś nadmiernej presji. Widać, że wszyscy doskonale ze sobą współpracują w parkingu. Jest ten spokój, ale także rozmowy i wzajemna pomoc. To wszystko powoduje fajną atmosferę w drużynie. Wszyscy sobie pomagają - kończy Fiałkowski. [/color]