Brytyjski żużel ogarnął kryzys. "Bez gwiazd światowego formatu ciężko stworzyć silną ligę"

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Lokalne gwiazdy

W składach drużyn rywalizujących w Elite League można znaleźć nazwiska żużlowców, którzy w Anglii radzą sobie bardzo dobrze, a w lidze polskiej czy szwedzkiej ich wyniki są dużo słabsze. W minionym sezonie bohaterem mistrzowskiego Poole Pirates był Josh Grajczonek, który zupełnie nie radził sobie w II lidze polskiej. Nieco lepiej było w przypadku Dakoty Northa. - Na początku tego wieku zaczęto psuć tą ligę obniżając KSM, wprowadzając limity zawodników z Grand Prix. Dzisiaj doszliśmy do poziomu ligi, która czasami nie przypomina nawet II ligi polskiej. Zawodnicy, którzy są gwiazdami w składach drużyn ligi brytyjskiej nie mają klubu w polskiej II lidze, a nawet jeśli mają to niekoniecznie sobie radzą. To jest duży problem. W każdej drużynie angielskiej można znaleźć zawodnika, który tam jest bardzo ważną postacią, a gdzie indziej, nie tylko w polskiej lidze, ale również i szwedzkiej zupełnie nie funkcjonuje. To świadczy o tym jaki tam jest poziom - powiedział "Cegła".

Jakie są szanse na rozwój brytyjskiego żużla? Przede wszystkim promotorzy sami muszą chcieć rozwoju tej dyscypliny sportu. - Mam wrażenie, że ludziom zarządzającym całym angielskim speedwayem nie zależy na poprawie sytuacji, a wręcz robią wszystko poprzez swoje działania, żeby ta sytuacja się nie zmieniła. Szkoda, bo angielskim fanom należy się speedway na najwyższym poziomie - ocenił Zengota, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Coventry Bees.

Podobnego zdania jest Jacek Gajewski, który zwraca uwagę na zmiany regulaminu w lidze angielskiej mające na celu regulowanie kwestii finansowych. Brak gwiazd sprawia, że utrzymanie drużyny jest zdecydowanie tańsze. - Żużel w Wielkiej Brytanii znalazł się w głębokim kryzysie, a i sami Anglicy zaczęli dość mocno się ograniczać i zbijali górny limit KSM dla drużyn. Po prostu dla najlepszych zawodników nie było już miejsca. To było takie świadome działanie żeby wyrównać silę drużyn, a do tego jest taniej. Podejrzewam, że było kilka klubów, które byłoby stać na to by zatrudniać bardzo dobrych zawodników, ale wówczas zdominowałyby one ligę. Żeby tak nie było, to poczyniono takie radykalne ruchy, które miały na celu ograniczenie siły drużyn. To w naturalny sposób wpłynęło na to, że ta liga jest mniej atrakcyjna - przyznał Gajewski.

Promotorzy nie chcą zmian? 

Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego wiele zależy od mentalności promotorów. Jeśli chcą, by brytyjska liga znów była najlepszą na świecie, to muszą pozwolić na powrót zawodników z najwyższej półki. - Promotorzy muszą zmienić swoją mentalność. Mam wrażenie, że ich podejście do całej tej dyscypliny sprawia, że to oni są najważniejsi i są gwiazdami. Reszta, czyli zawodnicy, to taki dodatek do całej ich pracy. Oni funkcjonują na takich zasadach, aby wyjść na swoje i zarobić. Wydaje mi się, że im słabsi zawodnicy tam jeżdżą, tym więcej zarabiają promotorzy. I oni robią wszystko, by wielkich nazwisk tam nie było. Ani płatności nie są tam zachęcające, ani reguły gry. Zasady, które stwarzają tylko powodują, że gwiazdy muszą odchodzić z klubów i rezygnować z jazdy w lidze angielskiej. Promotorzy muszą po prostu się otworzyć z powrotem na żużlowców z najwyższej półki. Przede wszystkim chodzi o ograniczenia. To jest najważniejsze żeby ponownie kibice zainteresowali się tymi rozgrywkami - ocenił były uczestnik cyklu Grand Prix i ekspert naszego portalu.
Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego wiele zależy od mentalności promotorów Zdaniem Krzysztofa Cegielskiego wiele zależy od mentalności promotorów
Kolejną szansą na rozwój angielskiego żużla jest szkolenie młodzieży. Przed obecnym sezonem promotorzy zdecydowali, że rezerwowymi w ekipach Elite League będą zawodnicy, którzy ścigać się będą również w National League. Mają oni rywalizować głównie w biegach między sobą. W dodatku nie będą to tylko juniorzy. - Jest coraz mniej dobrych zawodników angielskich. Jest promyk nadziei w postaci Woffindena. Jeżeli żużel w Anglii ma się odrodzić, to na pewno dobrym ambasadorem i człowiekiem, który może pociągnąć dyscyplinę jest Woffinden. Trzeba zacząć od szkolenia młodzieży. Najlepszym działaniem byłoby to, żeby mocno wykorzystać Woffindena i promować całą dyscyplinę. To jest dobry przykład dla młodzieży, ze można odnieść sukces w speedwayu i zarobić na tym dobre pieniądze. Może on będzie taką lokomotywą, która pociągnie ten sport w Wielkiej Brytanii do przodu - stwierdził Gajewski.

Największym żużlowym wydarzeniem na Wyspach Brytyjskich jest Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wówczas na stadionie w Cardiff zasiada ponad 40 tysięcy kibiców, którzy mogą oglądać najlepszych zawodników świata. - Grand Prix w Cardiff jest naszym świętem żużla. Na trybunach zasiada ponad 40 tysięcy kibiców, a oprócz zawodów w Cardiff jest wówczas wiele innych atrakcji. Kibice, nawet jeśli zupełnie nie są związani z żużlem, tworzą wspaniałą atmosferę - powiedział Bert Harkins. Jak widać na tym przykładzie gwiazdy żużla potrafią przyciągnąć na trybuny rzeszę kibiców i to na stadionie położonym w stolicy Walii.

W obliczu wielu problemów, jakie dotyczą angielskiego żużla ciężko wymienić ten jeden najważniejszy. Promotorzy na Wyspach Brytyjskich muszą zmierzyć się z niechęcią ludzi mieszkających obok stadionu. Kilka lat temu zagrożone było istnienie żużla w Birmingham. Sport ten przetrwał tylko z powodu zmiany tłumików, które obniżyły głośność o kilka decybeli. Wina leży również po stronie działaczy. Najlepsi zawodnicy z pewnością byliby magnesem dla kibiców, a co za tym idzie żużlem zainteresowaliby się sponsorzy.

Czy w przyszłości liga angielska nawiąże do dawnych lat i ponownie będzie priorytetem dla żużlowców? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Jaki jest największy problem brytyjskiego żużla?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×