Pościgi to moja specjalność - ekskluzywna rozmowa ze Sławomirem Drabikiem, cz. 2

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Czym dla ciebie jest Włókniarz?

- Teraz to mnie zaskoczyłeś… (Drabik dłuższą chwilę się zastanawia - dop. red.) Spędziłem wiele lat w tym klubie. Czym on może być dla mnie? Nie mogę nazwać tego przygodą, bo kawał życia zostawiłem we Włókniarzu…

Jest sentyment?

- No pewnie, że tak. Co by się nie działo, to jest numer jeden. Tego nie zmienię.

A ty rozumiesz swój fenomen? Rozmawialiśmy kilka lat temu i powiedziałeś mi wtedy, że Częstochowa to jakaś inna czasoprzestrzeń, inny kraj. Chodziło o to, że mogłeś jechać 40 metrów z tyłu, a na trybunach radość, bo jedzie Drabik. Zdążyłeś to zrozumieć? Do teraz gdzie się nie pojawisz w Częstochowie, jesteś rozpoznawany i szanowany.

- To trudne. To jest to, co powiedziałeś. Robiłem trzy zera, wyjeżdżałem na tor po raz kolejny i kibice wierzyli, że teraz się uda. Albo mecz wyjazdowy, ja dałem ciała, ktoś zrobił 12, czy 14 punktów, a grupa kibiców z Częstochowy skanduje moje imię, nie jego. To robi wrażenie. To już zostanie w moim sercu… (Drabik jest wyraźnie wzruszony - dop. red.)

Czujesz się legendą tego klubu?

- Legendą? Nie, dlaczego?

Przylgnęła do ciebie taka opinia, że jesteś żywą legendą Włókniarza.

- Nigdy na ten temat nie myślałem. Jeżeli ktoś tak uważa, to fajnie. Miło mi.

Spoglądając z perspektywy czasu na swoją karierę. Jak ją oceniasz? Coś byś zmienił, czegoś żałujesz? Brakuje ci jakiegoś sukcesu?

- Na pewno jakbym mógł się cofnąć to coś bym inaczej poukładał, bo teraz jestem mądrzejszy. Teraz nie ma co do tego wracać. Nie ma bowiem takiej możliwości. Żużel to była dla mnie fajna przygoda. Na pewno na nic innego bym tego nie zamienił.

Gdyby nie żużel, to co Sławek Drabik robiłby w życiu?

- To tak jak rozmawialiśmy o tym, co by było, gdybym w pewnym momencie przeszedł do innego klubu. Czy byłoby lepiej, czy gorzej. Mnie już za dzieciaka kręciły motocykle i chciałem odnaleźć się w speedway’u i się udało.
Sławomir Drabik często jeszcze w trakcie wyścigu podnosił przednie koło do góry. (fot. Karol Zagził) Sławomir Drabik często jeszcze w trakcie wyścigu podnosił przednie koło do góry. (fot. Karol Zagził)
Rok się zbieraliśmy do tej rozmowy. Myślałem, że w między czasie zorganizujesz swój turniej pożegnalny. Szykujesz coś takiego?

- To nie jest do końca wykluczone. Wiadomo jakie mamy czasy. Trudno coś zorganizować. Nie mówię nie, nie mówię tak.

Ale to już jest koniec? Już Sławka Drabika nie zobaczymy na torze w oficjalnych zawodach?

- Tak, to koniec. Decyzja jest jedna. Nie będzie powrotu. To byłoby dla mnie bez sensu. Skończyłem swoją karierę. Aby wrócić, musisz być tego głodny, musi cię to kręcić. Ja już wyjeździłem tyle kilometrów, że zaczyna to działać w drugą stronę. Po prostu jestem już zmęczony.

Dlaczego Sławek Drabik zakończył karierę tak po cichu? Nie było momentu, w którym jednoznacznie to stwierdziłeś, tylko przeszło to ot tak do porządku dziennego.

- Chciałem skończyć karierę w Częstochowie w tym roku, w którym udało nam się zatrzymać Ekstraligę. Chciałem polatać w "Czewie", ale wiadomo, jaka siła rządziła. Musiałem iść do Rybnika, gdzie ówcześni działacze byli totalną porażką. Wtedy zraziłem się do żużla. Żałuję, że nie zamknąłem tego rozdziału swojego życia w Częstochowie.

Wspomniałeś o tych kilometrach. Jadąc na zawody, z zawodów i podczas samego kręcenia okrążeń na torze…

- Auto jeszcze bardziej cię torpeduje, tym bardziej po Polsce, niż jazda na motocyklu. To jest inna sprawa, ale w tym sporcie tego nie unikniesz. Niestety, wracasz, jest 4, lub 5 godzina. Jak jesteś o 1, to fajnie, bo możesz złapać jakiś większy sen.

To teraz dokończę. O ile nie popełniłem żadnego błędu śledząc statystyki, w samym Włókniarzu wystartowałeś w 22. sezonach, 353. meczach, 1717. biegach, zdobyłeś 3308 punktów oraz 150 bonusów. Zliczając łącznie, średnia biegowa ponad 2 punkty. Spodziewałeś się zaczynając karierę, że tego aż tyle będzie?

- Nigdy się nad czymś takim nie zastanawiałem. Nie chodziło mi po głowie ile zdobyłem punktów, w ilu wystąpiłem biegach. Nie śledziłem tego nigdy. Prowadziliśmy jedynie zapiski odnośnie nawierzchni, przełożeń. Wiadomo, przed samymi zawodami się decydowało, jak ustawić sprzęt, ale czasem te notatki z lat poprzednich pomagały.

Ostatnie pytanie, wieńczące naszą rozmowę. Kiedyś jednemu z dziennikarzy powiedziałeś: "Nie przeżywam jeszcze drugiej młodości, nastąpi to dopiero, gdy będę miał 80 lat". Mam trzymać cię za słowo?

- (śmiech). Niech to tak zostanie. Nie patrzysz na wiek, tylko na to, jak się czujesz. To jest ważne w życiu. Jak się czujesz na 80 lat, a masz 20, no to cię rozwala. Tak to dla mnie wygląda. Ty masz być w formie, zadowolony, uśmiechnięty, "coco jumbo" i do przodu.
- Nieważne ile masz lat. Ważne na ile się czujesz. Ty masz być w formie, zadowolony, uśmiechnięty - Sławomir Drabik. - Nieważne ile masz lat. Ważne na ile się czujesz. Ty masz być w formie, zadowolony, uśmiechnięty - Sławomir Drabik.
*Szczególne podziękowania dla Karola Zagziła i Marka Soczyka za udostępnienie fotografii ze swoich archiwów.

Pierwszą część wywiadu ze Sławomirem Drabikiem opublikowaliśmy we wtorek. Serdecznie polecamy!

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×