Anatomia upadku ligowego żużla w Gnieźnie

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Po udanym sezonie gnieźnieńscy działacze postanowili wzmocnić zespół. Do kadry ekipy z pierwszej stolicy Polski dołączyli między innymi Norbert Kościuch, Zbigniew Suchecki, Jacob Thorssell czy Mikkel Bech. Duńczyk był prezentem gwiazdkowym dla kibiców czerwono-czarnych. Jak się okazało, podarunek ten nie był zbyt okazały. Skandynaw wziął udział w zaledwie jednym spotkaniu swojego polskiego pracodawcy, w którym nie popisał się zbyt dobrym wynikiem. Z drugiej strony trzeba przyznać, że lepszy prezent pod choinkę fani dostali w 2014 roku niż w 2015 (brak licencji), ale o tym nieco później. Najpierw skupmy się na minionym sezonie, który na pewno rozczarował wielu sympatyków speedwaya z Grodu Lecha.

Przed startem rozgrywek nastroje w Gnieźnie były naprawdę dobre. Wszyscy wierzyli w to, że problemy są już tylko historią, a spłata długów to jedynie kwestia czasu. - Za nami bardzo skomplikowany proces licencyjny. Znaleźliśmy się w gronie klubów, które zostały zweryfikowane pozytywnie już w pierwszym terminie. Oczywiście na nic więcej niż przedłużenie nam licencji nadzorowanej liczyć nie mogliśmy. Zawarty układ będziemy realizować jeszcze przez najbliższe dwa lata. Idziemy w dobrym kierunku, realizujemy to do czego się zobowiązaliśmy. Ten pozytywny finał nie byłby możliwy gdyby nie zaangażowanie indywidualnych sponsorów klubu, czyli Roberta Łukasika, Pawła Sochackiego oraz Piotra Łączyńskiego. Bez tych środków byłoby nam dużo trudniej - mówił podczas jednej z konferencji prasowych Arkadiusz Rusiecki.

Cel sportowy został usytuowany na bardzo wysokim poziomie. Nic w tym dziwnego, bowiem szeregi Startu nabrały nowej jakości. Wzmocniona została przede wszystkim krajowa formacja seniorska. - Stawiamy przed sobą jeden cel - zwyciężać, zwyciężać, zwyciężać. My dzisiaj określamy sobie jasno plan. Chcemy jechać w każdym meczu po wygraną. Najbardziej interesuje nas pierwsze miejsce w lidze! - przyznawał Paweł Sochacki, obecny prezes Towarzystwa Żużlowego Start Gniezno. Jak się później okazało, planu nie udało się zrealizować. Do wykonania tego zadania zabrało sporo, bowiem drużyna przegrała prawie wszystkie spotkania i musiała rywalizować w barażach o utrzymanie w Nice Polskiej Lidze Żużlowej.
W 2015 roku gnieźnieńska drużyna spisywała się poniżej wszelkich oczekiwań. W 2015 roku gnieźnieńska drużyna spisywała się poniżej wszelkich oczekiwań.
Rywalem gnieźnian była Polonia Piła. Choć na wyjeździe czerwono-czarni przegrali, to na domowym obiekcie zdołali odrobić straty, tym samym zapewniając sobie jazdę w pierwszej lidze w kolejnym sezonie. Po meczu w Grodzie Lecha dość optymistyczny nastrój miał Robert Łukasik. - Tak jak mówiłem wcześniej - musimy pamiętać, że to nie był jeden mecz, ale dwumecz. Po tym pierwszym spotkaniu w Pile wszyscy mieli jakieś morowe miny, a ja byłem spokojny, dlatego, że wierzyłem w naszych chłopaków, w naszych zawodników. Udało się utrzymać pierwszą ligę. Nie wyobrażałem sobie takiej możliwości, by w Gnieźnie nie było I ligi. W tej chwili wydaje mi się, że będzie wszystko okej - twierdził.

Ponadto przewodniczący Rady Nadzorczej zdradził, że do 5 grudnia klub musi uregulować 300 tysięcy złotych. - Jeżeli tego nie uczynimy, to nie dostaniemy licencji. Teraz muszę się spotkać z Piotrem Łączyńskim oraz Pawłem Sochackim i musimy jakoś te pieniądze nazbierać, żeby jak najszybciej to uregulować, aby można mówić o dostaniu licencji. Później dopiero będziemy myśleć o budowaniu składu. 

Czy uważasz, że Start przed sezonem 2013 powinien był zrezygnować z jazdy w Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×