Leigh Adams - niekoronowany król cz. X

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu większość trzydziestoletnich żużlowców powoli zastanawiała się nad zakończeniem kariery. W 2001 roku Leigh Adams jednak dopiero się rozkręcał.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Leigh Adams PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Leigh Adams
Dla Australijczyków liga brytyjska jest jak rodzima, dlatego bardzo cenią oni sobie wszelkie tytuły zdobywane na Wyspach. "Kangur" z Mildury na torach Zjednoczonego Królestwa rywalizował od sezonu 1989, a po pierwszy zespołowy triumf sięgnął dopiero w kampanii 2001 jako jeździec Oxford Cheetahs. Gepardy na koniec zmagań wyprzedziły Piratów o zaledwie jeden punkt i choć miały w swoim składzie oprócz Adamsa zawodników Grand Prix takich jak Brian Andersen czy Todd Wiltshire, to kluczem do sukcesu zgodnie z wcześniejszymi słowami Leigh okazali się żużlowcy, którzy znacznie poprawili swoje średnie względem poprzednich rozgrywek, czyli w tym przypadku bracia Lukas i Ales Drymlowie.

- Mieliśmy fantastyczny zespół i tworzyliśmy naprawdę zgraną paczkę - legendarny zawodnik wspomina czasy startów w barwach ekipy z Oksfordu. Walka o mistrzowski tytuł trwała do samego końca, a rozstrzygnęła się na owalu w Ipswich po tym jak para Adams - Wiltshire w ostatnim wyścigu starcia Gepardów z Wiedźmami uplasowała się tuż za plecami Scotta Nichollsa. - To był dla nas wszystkich wyjątkowy moment, kiedy Leigh i Todd stanęli pod taśmą i zrobili to, co do nich należało - opowiada Steve Johnston.

Czerwcowa Grand Prix Wielkiej Brytanii na Millennium Stadium w Cardiff stanowiła dla jeźdźca z Antypodów nie lada wydarzenie, lecz dziesiąte miejsce nie zaspokajało jego ambicji, podobnie jak piąta lokata w klasyfikacji generalnej IMŚ, okraszona m. in. trzecią pozycją w Grand Prix Danii w Vojens. Trzydziestoletni "Kangur" wszelkie niepowodzenia na arenie międzynarodowej zrekompensował sobie podczas finału Drużynowego Pucharu Świata, który odbył się 7 lipca 2001 roku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Wtedy właśnie ekipa pod wodzą Neila Streeta wywalczyła trofeum im. Ove Fundina, zostawiając w pokonanym polu Polskę, Szwecję, Danię oraz Stany Zjednoczone. Oprócz Leigh Adamsa zwycięski team tworzyli Jason Crump, Todd Wiltshire, Craig Boyce i Ryan Sullivan. - Start pięciu zawodników w każdym wyścigu był zwyczajnym idiotyzmem - Leigh wspomina zawody w stolicy Dolnego Śląska. - Zakwalifikowaliśmy się bezpośrednio do finału, więc w czwartek wybraliśmy się na stadion, żeby obejrzeć baraż. Zobaczyliśmy festiwal upadków i myśleliśmy tylko o tym co zrobić, żeby zrezygnowano z pięcioosobowych gonitw. Już wcześniej podobny temat był przecież przerabiany, kiedy na starcie stawały trzy pary, czyli łącznie sześciu zawodników. Na torze panował prawdziwy chaos, a owal we Wrocławiu jest dodatkowo bardzo wąski. Siłą naszego zespołu była rodzinna atmosfera. Kibice we Wrocławiu nienawidzili "Crumpiego" i obrzucili jego vana cegłami, ale w ogóle się tym nie przejmowaliśmy. Jason prowadził natomiast swoje własne, małe wojenki i dobrze pamiętam jak wypiął tyłek w stronę rozwścieczonej publiczności. Pokonanie Polaków na ich terenie było dla nas nie lada wyczynem. Masarna Avesta w kampanii 2001 sięgnęła w Elitserien po srebro, a Leigh Adams ponownie pod względem skuteczności ustąpił w drużynie jedynie Tony'emu Rickardssonowi, który zapisał na swoim koncie kolejne złoto IMŚ. Unia Leszno natomiast znów ledwo uratowała się przed spadkiem z Ekstraligi, pokonując w barażowym dwumeczu team z Rybnika zaledwie 92:87. Nie mogło być jednak mowy o lepszych wynikach, skoro Roman Jankowski zanotował ogromny spadek formy, a drugim po "Kangurze" z Mildury najlepiej punktującym zawodnikiem Byków był junior Krzysztof Kasprzak ze średnią 1,629 "oczka" na bieg. Leigh notując 2,454 pkt./wyścig prezentował się w zestawieniu wielkopolskiej drużyny niczym przybysz z innej planety, a w żużlu jedna "armata" i stado rzemieślników to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o medalowych pozycjach.

Koniec końców sezon 2001 w wykonaniu Leigh Adamsa okazał się bardzo udany, a jego zwieńczenie stanowił trzeci z rzędu triumf Australijczyka w prestiżowym turnieju Zlata Prilba, rozgrywanym na owalu w Pardubicach. Zawody w Czechach okazały się dla "Kangura" doskonałym prognostykiem przed inaugurującymi kampanię 2002 indywidualnymi mistrzostwami Australii, kiedy to Adams na torze w Adelajdzie sięgnął po szóste złoto krajowego czempionatu.

Zmagania A.D. 2002 przyniosły spore zmiany jeśli chodzi o cykl Grand Prix wyłaniający indywidualnego mistrza świata. Liczba turniejów została zwiększona z sześciu do dziesięciu, co spowodowało, że część jeźdźców ze ścisłego topu postanowiła zrezygnować ze startów w cieszącej się coraz mniejszym prestiżem Elite League, w której wprowadzono dodatkowo fazę play-off. Rozrastający się terminarz niepokoił trochę Adamsa, który jednak nie miał zamiaru iść za przykładem części kolegów i odpuścić rywalizacji na Wyspach. - Po prostu czułem, że najlepsze wyniki osiągałem wtedy, gdy mój terminarz był najbardziej napakowany - tłumaczy. - W głębi duszy czułem też, że powinienem zarabiać na życie. Zapracowany żużlowiec musi mieć bowiem wokół siebie cały sztab ludzi, którzy dbają o wszystkie detale. Maj zawsze był zwariowanym miesiącem, a po jego zakończeniu brałem notes do ręki i widziałem, że w ciągu trzydziestu jeden dni zaliczyłem dwadzieścia pięć startów. W trakcie sezonu potrafiłem odjechać sto osiemnaście imprez, a mój rekord to sto dwadzieścia jeden. Sierpień okazał się dla "Kangura" z Mildury niezwykle szczęśliwym miesiącem w kampanii 2002. Najpierw na torze w Peterborough Leigh i spółka obronili trofeum im. Ove Fundina, potem Adamsowi urodziła się córka Casey, a na końcu żużlowiec na monumentalnym stadionie Ullevi w Goeteborgu zanotował swoje pierwsze zwycięstwo w cyklu Grand Prix. Zawodnik leszczyńskich Byków już siódmy sezon z rzędu był stałym uczestnikiem zmagań o IMŚ, od lat należał do ścisłej czołówki zawodników Ekstraligi, Elitserien oraz Elite League, a dopiero po takim czasie dane mu było cieszyć się wygranym turniejem serii organizowanej przez firmę BSI.

Co ciekawe, Leigh w Goeteborgu zwyciężył w tylko jednym wyścigu, tym najważniejszym, w efekcie czego nielubiany przez niego system eliminatorów okazał się w tym przypadku jego największym sprzymierzeńcem. W finałowej gonitwie Australijczyk minął linię mety przed Tonym Rickardssonem, Lukasem Drymlem i Gregiem Hancockiem, zmieniając tym samym Tomasza Golloba na czwartej lokacie w klasyfikacji przejściowej czempionatu. Adams tracił wówczas zaledwie cztery "oczka" do trzeciego Jasona Crumpa.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×