Adrian Miedziński jest w tym sezonie najbrutalniej jeżdżącym zawodnikiem w PGE Ekstralidze. W meczu Get Well Toruń z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra tylko to potwierdził. 32-letni zawodnik znowu poszerzył kolekcję "literek" w ligowych statystykach. Miedziński w niedzielę był wykluczany dwukrotnie. I zdaniem szefa sędziów Leszka Demskiego, Artur Kuśmierz dwukrotnie podejmował słuszne decyzje.
W trzeciej gonitwie dnia Miedziński ostro zaatakował Jacoba Thorssella. Szwed jakimś cudem opanował swoją maszynę, ale sędzia Kuśmierz natychmiastowo przerwał wyścig i wykluczył torunianina. - Adrian doskonale widział Thorssella i pojechał perfidnie prosto w niego. Arbiter podjął dobrą decyzję o przerwaniu biegu, ale zabrakło mi żółtej kartki dla Miedzińskiego - tłumaczy Demski.
Według szefa polskich sędziów, żółta kartka dla Miedzińskiego utemperowałaby samego zawodnika. Tak się jednak nie stało, bo w czternastym wyścigu Miedziński znowu pojechał po bandycku. Torunianin najechał na tylną część motocyklu Jasona Doyle'a i z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Na tor upadł też Doyle. U Australijczyka podejrzewa się złamanie stopy, co może wykluczyć go z jazdy na żużlu nawet na kilka tygodni. Natomiast Miedziński na chwilę po zdarzeniu stracił przytomność.
Zagotowało się też w dwunastej odsłonie tego spotkania. Wówczas Daniel Kaczmarek z Get Well nie zostawił zbyt wiele miejsca Alexowi Zgardzińskiemu, wciskając go w płot. Kaczmarek otrzymał od arbitra ostrzeżenie za niebezpieczną jazdę. - Było ciasno, ale nie kwalifikowało się to na wykluczenie - ocenia Demski.
ZOBACZ WIDEO Wysoka wygrana polskiej husarii. Zobacz skrót meczu Polska - Rosja [ZDJĘCIA ELEVEN]
W innym niedzielnym meczu PGE Ekstraligi, Fogo Unia Leszno podejmowała Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa. Tam też nie zabrakło kontrowersji. Największe pretensje do decyzji podjętej przez Krzysztofa Meyze miał Rune Holta. Zawodnik Włókniarza upadł na tor w czternastym wyścigu po dość ostrym ataku Grzegorza Zengoty. Meyze postanowił jednak wykluczyć Norwega z polskim paszportem. Do zdarzenia doszło bowiem w ferworze walki. - Holcie zabrakło chyba pary w nadgarstkach - śmiał się Demski w studiu nSport+.
W powtórce czternastej gonitwy znowu mieliśmy kolizję. Tym razem prostą na dojeździe do pierwszego łuku mocno przedłużył Sebastian Ułamek, który tym samym spowodował upadek Emila Sajfutdinowa. Jako, że był to pierwszy łuk, to Meyze mógł zarządzić powtórkę w pełnej obsadzie. Tak też zrobił. - Jeśli miałbym wskazywać winnego, to jest nim Ułamek. Ale to był pierwszy łuk i sędzia miał prawo powtórzyć wyścig w pełnym składzie - kwituje szef arbitrów.