Przypomnijmy, że do upadku z udziałem Siergieja Łogaczowa doszło w pierwszej gonitwie spotkania Zdunek Wybrzeże Gdańsk - PGG ROW Rybnik (40:50). W niej Rosjanin przegrał moment startowy, ale na trasie był bardzo szybki i zaczął atakować Kima Nilssona. Na pierwszym łuku Szwed popełnił błąd i stracił panowanie nad motocyklem, przez co wjechał w rywala.
Po kraksie Łogaczow został przetransportowany do szpitala. Żużlowiec PGG ROW-u stracił 1,5 litra krwi, został podłączony do respiratora (więcej TUTAJ). - Pierwszych trzech dni w ogóle nie pamiętam. Obudziłem się w środę, otworzyłem oczy i usłyszałem "nic nie rób, śpij". Przez te trzy dni leżałem z rurką w gardle (pod respiratorem) - wspomina Łogaczow w rozmowie z "Rybnickim Magazynem Żużlowym".
Kilka dni temu rosyjski żużlowiec wyszedł ze szpitala, po czym czekała go wizyta w Rybniku i Piekarach Śląskich. Rehabilitację będzie natomiast przechodził na Łotwie. - Z każdym dniem czuję się lepiej - podkreśla Łogaczow. - Wszystko mnie jeszcze boli: żebra, łopatka. Nie mogę spać, mogę tylko leżeć na plecach. Ale mogę już sam jeść, chodzić, sam oddychać - cieszy się zawodnik.
Zobacz także: Żużel. Wspaniała akcja kibiców PGG ROW-u Rybnik. Siergiej Łogaczow pod wrażeniem
- Dziękuję bardzo, że klub pomógł mi w tym trudnym dla mnie czasie. Dziękuję też kibicom za wszystkie wiadomości i nagrany dla mnie film. Co dalej? Naprawdę chciałbym wyjechać jeszcze w tym sezonie - zapowiada rosyjski żużlowiec PGG ROW-u Rybnik.
W tym sezonie Nice 1.LŻ Łogaczow notował średnio 2,077 punktu na wyścig.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob nie był gotowy na taką kontuzję. Cierpi, ale jest dobrej myśli