Żużel. Kevin Fajfer nie składa broni. Do tej pory wciąż coś mu przeszkadzało

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Start Gniezno / Na zdjęciu: Kevin Fajfer
Materiały prasowe / Start Gniezno / Na zdjęciu: Kevin Fajfer
zdjęcie autora artykułu

Do tej pory kariera Kevina Fajfera nie układała się tak, jakby sobie to wymarzył. Relatywnie późno zdał licencję, a później nie mógł się rozkręcić. Gdy już zaczynał iść w dobrą stronę, coś stawało na przeszkodzie. Broni jednak nie składa.

Papiery na jazdę Kevin Fajfer uzyskał w połowie sierpnia 2016 roku, kiedy to miał już osiemnaście lat. Zostały mu zatem tylko trzy pełne sezony, by pokazać swoje umiejętności. Przez ten czas przeszedł sporo. Były kontuzje, był spór ze Startem Gniezno. Czy potrzebny? Teraz można dywagować, ale czasu cofnąć się nie da. Fakty są jednak takie, że w okresie wieku juniorskiego Kevin nie zdołał udowodnić, że stać go na rywalizację z najlepszymi. Miewał wzloty i upadki, czegoś wciąż brakowało.

Czytaj także: Witalij Biełousow nie obraził się na żużel. Odnajduje się w innej roli

Z tym zawodnikiem wiązano bardzo duże nadzieje, bo przecież jego ojciec Adam niegdyś był czołowym żużlowcem czerwono-czarnych. Zachwycał nie tylko wynikami, ale i sylwetką. Postawą na motocyklu Kevin nawiązywał do ojca, ale z rezultatami było już słabiej. Potoczyło się to tak, że po zakończeniu wieku młodzieżowca nie znalazł pracodawcy, który umożliwiłby mu regularne starty.

Podpisał więc kontrakt bez aneksu finansowego z Car Gwarant Startem Gniezno. Chce walczyć o to, by nie zakończyć kariery. Trzeba jednak uczciwie sobie powiedzieć, że skoro nie wybił się w okresie jazdy jako junior, to teraz będzie mu o to niezwykle trudno. Mimo wszystko w wychowanka gnieźnieńskiego klubu wierzy jego menedżer Rafael Wojciechowski.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

- Zgłosimy go do wszelkich możliwych rozgrywek. Kevin chciałby być w stałym ciągu treningowym. Chce trenować z pierwszą drużyną. Będzie z nami współpracował podczas zawodów młodzieżowych, pomagając juniorom przy sprzęcie. Jeżeli nie będzie możliwości, by zaprezentował się w Gnieźnie, a będzie zainteresowany nim inny klub, to ma od nas wolną rękę, aby mógł się rozwijać. Chciałbym, by nie zakończył kariery po wieku juniora - mówił już jakiś czas temu w rozmowie z naszym portalem.

Na razie żaden z drugoligowców nie skusił się na zakontraktowanie Kevina Fajfera. Właśnie tam najłatwiej byłoby mu o jakieś punkty. - Ciężko było mu znaleźć klub. Wierzę jednak, że dzięki pomocy lokalnych sponsorów i tego, że będzie miał stałą możliwość treningów, nadal będzie się rozwijać. Zabrakło niewiele, aby mógł pokazać dużo więcej. Dopiero w ostatnim roku w kategorii juniora zaczął się prawidłowo rozwijać. Myślę, że jest szansa, iż w kolejnym roku znów zrobi progres. Mam nadzieję, że być może będzie mu dane bronić barw Startu Gniezno. Jeśli nie, to może inny klub zainteresuje się tym zawodnikiem. Uważam, że zasługuje na szanse - podsumował Rafael Wojciechowski.

Trudno się nie zgodzić z opiekunem czerwono-czarnych. To właśnie ostatni sezon w wykonaniu Kevina Fajfera dał iskierkę nadziei, że nie zakończy kariery po przejściu w wiek seniora. Do perfekcji brakowało sporo, ale rzeczywiście szło zauważyć, że zaczął rozwijać się we właściwym kierunku.

Czytaj także: Podział obowiązków w Orle. Są pierwsze konkrety. Wiemy, czym na pewno zajmie się Skórnicki

Źródło artykułu: