Żużel. Tomasz Bajerski o teście na koronawirusa i ligowym hicie. Rozgrywki nie zostaną wstrzymane?

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski i prezes Ilona Termińska
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tomasz Bajerski i prezes Ilona Termińska

Tomasz Bajerski i Adrian Miedziński w piątek przejdą test na obecność koronawirusa. Jeżeli wyniki będą pomyślne, to eWinner 1. Liga nie zostanie wstrzymana. - W moim przypadku to tylko formalność - zapewnia szkoleniowiec eWinner Apatora Toruń.

Pod małym znakiem zapytania stanęła 2. kolejka eWinner 1. Ligi. Powód? Okazało się, że jedna z osób przebywających w parkingu podczas meczu PGG ROW - Fogo Unia uzyskała dodatni wynik testu na COVID-19. Z tego powodu - w piątek - Tomasz Bajerski i Adrian Miedziński przejdą kolejny raz test.

- Czuję się rewelacyjnie, naprawdę na nic nie narzekam. W moim przypadku to czysta formalność. Wiem co robię i gdzie chodzę. Nie ma tematu. Głównie przebywam w domu lub na stadionie. Dużo trenujemy z młodzieżą oraz pozostałymi zawodnikami - mówi WP SportoweFakty szkoleniowiec eWinner Apatora Toruń.

Jeżeli wyniku testów będą pomyślne, to rozgrywki nie zostaną wstrzymane. Drużyna z Grodu Kopernika w najbliższą niedzielę pojedzie na wyjazdowe starcie z Unią Tarnów. To większe wyzwanie niż domowa potyczka z Car Gwarant Kapi Meble Budex Startem Gniezno. - Wyzwanie jest zawsze, niezależnie od tego z kim jedziemy. Wiele razy powtarzałem, że mamy tylko jeden cel - awans do PGE Ekstraligi. Nie ma znaczenia, czy jedziemy w Tarnowie, Daugavpils, czy w Łodzi. Chcemy pokonać wszystkich, aby wygrać ligę - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Dwa lata w pierwszej lidze mi nie zaszkodziły

Tarnowianie mają kim postraszyć faworyta. Peter Ljung i Mateusz Cierniak są w doskonałej formie. Pozostali żużlowcy na własnym torze też powinni być groźni. - Wychodzę z założenia, że nazwiska nie jeżdżą. Nie oszukujmy się, Unia to mocna drużyna. Nie wiadomo kto wypali, dlatego eWinner 1. Liga jest taka ciekawa. Daniel Kaczmarek pojechał słabo na inaugurację w Gdańsku, ale w niedzielę stać go nawet na 12 lub 13 punktów. Do tego są jeszcze Gruchalski, Koza i Mroczka. Liga to wielka zagadka - twierdzi Bajerski.

Unia dość niespodziewanie wywiozła komplet "oczek" z Gdańska (46:44). Nasz rozmówca nie zawracał sobie głowy meczem nad morzem. - Wcale nie oglądałem tego spotkania. Chwilę później zaczynaliśmy swój mecz, więc skupiałem się na moim zespole. Zresztą i tak to nic by nie dało, bo nie jedziemy do Gdańska. Bardziej interesowały mnie ubiegłoroczne pojedynki w Tarnowie - przekonuje.

Żużlowcy z Grodu Kopernika nie narzekają na brak jazdy. Trener jest spokojny o ich przygotowanie. - Wszyscy zawodnicy są w Polsce przez cały czas. Większość obcokrajowców to Australijczycy, więc do domu nie latają. W czwartek mieliśmy trening, Jack Holder jechał w meczu w poprzednią niedzielę, a Tobiasz Musielak, Wiktor Kułakow i Chris Holder startowali w poniedziałek w Indywidualnych Mistrzostwach 1. Ligi Żużlowej. Adrian Miedziński też zanotował kilka spotkań - wylicza szkoleniowiec torunian.

W pierwszym meczu sezonu najsłabiej w zespole "Aniołów" spisał się Tobiasz Musielak. Wychowanek Unii Leszno jednak nie miał szczęścia do decyzji sędziego. - Błąd arbitra pozbawił Tobiasza punktów. Nie mam tutaj nic więcej do dodania. Gdyby wygrał dwunasty bieg, to miałby na swoim koncie 7 "oczek" z dwoma bonusami. Być może dostałby nawet szansę w wyścigach nominowanych - kończy Bajerski.

Zobacz takżeŻużel. Adrian Cyfer ma dług wdzięczności do spłacenia. Po pierwszym wyścigu zachował spokój [WYWIAD]
Zobacz takżeŻużel. Tak się szkoli młodzież. Sebastian Szostak przykładem, że trzeba stawiać na wychowanków

Źródło artykułu: