"Lwim pazurem" to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego wieloletniego prezesa Włókniarza Częstochowa.
***
Z przykrością przyjąłem informację o wycofaniu się z rozgrywek Premiership drużyny Swindon Robins. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wygląda na to, że brakuje środków do tego, aby żużel brytyjski wrócił na odpowiednio wysoki poziom. Sytuacja z koronawirusem i zagrożenie, że mecze w dalszym ciągu będą odbywać się bez udziału publiczności, stanowi ogromny problem.
W Anglii przychody meczowe z biletów, pamiątek, gastronomii są bardzo ważne dla funkcjonowania klubów. Wobec pandemicznego zagrożenia, to przy ogólnej słabej kondycji finansowej żużla w Anglii powoduje, że kluby decydują się na drastyczne rozwiązanie i wycofują się z rozgrywek. Stanowi to oczywiście duży problem, bo żużel na Wyspach Brytyjskich się nie rozwija. Chociaż coś się zaczyna pomału dziać, gdyż jedna z firm zaangażowała się w rozwój tego sportu. Mają kompleksowy program co zrobić, by żużel w Anglii poszedł do przodu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
W Swindon oprócz tego, że liczą każdego funta, jest też problem ze stadionem. Zarządzający klubem Terry Russell to bardzo odpowiedzialny człowiek, który jak widzi, że szanse na przejechanie sezonu bez poniesienia strat finansowych są marne, to zdecydował się na drastyczny ruch i wycofał zespół z rozgrywek.
To trudne do zaakceptowania, bo to jednak mistrz Anglii i bardzo ważna drużyna w Premiership, zawsze będąca w czołówce. To duża, przykra i niemiła niespodzianka da sportu żużlowego na Wyspach Brytyjskich. Włodarze klubu z pewnością jednak dobrze wszystko policzyli zanim taką trudną decyzję podjęli.
Żużel w Anglii niestety nie ma dobrej prasy. Szkoda, bo tam niegdyś były wręcz uniwersytety tego sportu. Wszyscy kluczowi zawodnicy tam jeździli, podnosili swoje umiejętności. To wszystko się dramatycznie zmieniło i nie jest to dobre dla światowego żużla. Trudno znaleźć gotowe rozwiązanie, by pomóc Brytyjczykom. To oni muszą wymyślić coś, by żużel wrócił do łask. Mają świetny stadion narodowy w Manchesterze, oglądamy tam piękne ściganie i to nie może zostać zaprzepaszczone.
Moim zdaniem światełkiem w tunelu dla Brytyjczyków są młode talenty jak Daniel Bewley, Leon Flint, Drew Kemp czy kilku innych chłopaków, którzy rokują dobrze. Niestety póki co koronawirus wszystko konkretnie przystopował. Sytuacja z pandemią w Anglii jest przecież bardzo trudna.
Marian Maślanka
Czytaj również:
-> Cios dla brytyjskiej Premiership. Trudno sobie wyobrazić ligę bez Swindon Robins
-> Rozgrywki ligowe tylko w Polsce? To czarny scenariusz