Australijczyk w ostatnich latach reprezentował barwy brytyjskiego klubu. Ze względu na ograniczenia nałożone na zawodników przez PGE Ekstraligę, według których żużlowcy mogą startować tylko w jednej lidze poza Polską, Jason Doyle początkowo zakładał występy dla Fogo Unii Leszno i właśnie Swindon Robins. Decyzja działaczy była więc dla niego szokująca.
- Byłem zszokowany i zasmucony, kiedy powiedziano mi, że Swindon nie przystąpi do rozgrywek. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem stadionu wszystko pójdzie we właściwą stronę. Od kilku lat dużo się o tym mówi - mówił Doyle dla speedwaygp.com
Indywidualny Mistrz Świata nie mógł ścigać się na brytyjskich torach już w minionym roku, ponieważ rozgrywki zostały odwołane. Australijczyk jest stęskniony za Swindon oraz jazdą dla klubu i liczy na dalsze wsparcie fanów.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Ekstraklasy S.A. szacuje straty klubów przez pandemię. Padła konkretna kwota
- W zeszłym roku brakowało mi zawodników, kierownictwa i kibiców Swindon. Bardzo za nimi tęskniłem, a w tym roku czeka mnie to samo. Mam nadzieję, że będę mógł liczyć na wsparcie fanów w Grand Prix - powiedział.
Wsparcie deklaruje menadżer zespołu Alun Rossiter, który także jest zmartwiony obecną sytuacją klubu. - Z niecierpliwością czekam na jego postępy w cyklu Grand Prix. Jako klub nadal będziemy mu kibicować podczas zawodów w Cardiff, a także przed telewizorami - zapowiedział w rozmowie dla speedwaygp.com.
- To boli, kiedy słyszy się o klubach planujących podpisywanie kontraktów, podczas gdy my nie będziemy się ścigać. Musimy jednak zachować cierpliwość i patrzeć na 2022 rok - stwierdził Alun Rossiter.
Zobacz także: Żużel. W latach świetności kusiły go inne kluby. On był wierny barwom Wybrzeża. Grzegorz Dzikowski kończy 62 lata
Zobacz także: Żużel. David Bellego wspomina ciężką kontuzję. Francuz mówi też o inwestycji i celach [WYWIAD]