Żużel. Krzysztof Mrozek: Łogaczow miał wielki żal, a ja ogromny problem. Więcej na to nie pozwolę [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.

- Miałem ogromny problem, bo Siergiej Łogaczow miał po jednym z wydarzeń dość Rybnika. Musiałem go przepraszać, a wręcz błagać, żeby został, a brakowało mi argumentów. Więcej do tego nie dopuszczę - mówi prezes ROW-u Krzysztof Mrozek.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Jaki to był okres transferowy w ROW-ie Rybnik?[/b]

Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik: Ja jestem z niego zadowolony, bo zbudowaliśmy skład na miarę naszych możliwości finansowych. Poza tym to fajna, perspektywiczna drużyna, która gwarantuje walkę w każdym wyścigu.

Czy było panu trudno zbudować ten zespół? Prezesi wielu innych klubów zwracali uwagę, że takich stawek na rynku transferowym w eWinner 1. Lidze nie było jeszcze nigdy.

Powiedziałbym, że trudniej jest tak naprawdę co roku. Jeśli chodzi o ten ostatni okres transferowy, to muszę potwierdzić słowa innych prezesów. Rynek został rozregulowany. Czasami zawodnicy rzeczywiście oczekiwali bardzo wysokich stawek, ale cały czas powtarzam, że problem nie leży po ich stronie, bo ich podejście jest dla mnie nawet racjonalne i mądre. Wszystko zaczyna się od prezesów, którzy są gotowi oferować takie pieniądze. Od tego zaczyna się psucie rynku.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Eksperci wskazali mankamenty w drużynie Fogo Unii Leszno

Teraz prezesi będą mogli oficjalnie płacić więcej, bo w regulaminie finansowym zostały zwiększone limity.

To akurat ruch w bardzo dobrym kierunku.

Dlaczego?

W ten sposób przymykamy szarą strefę. Do tej pory klub miał dwa portfele, czyli ten klubowy i sponsorski. Tak naprawdę była to zwykła hipokryzja i tworzenie świata równoległego. Teraz wszystko będzie działać legalnie i przejrzyście. Tak jak powinno być.

Wróćmy do rozmowy o składzie na sezon 2022. Czy z któregoś transferu jest pan szczególnie zadowolony?

Z każdego tak samo. To grupa świetnych ludzi, którzy potrafią jechać. Przy okazji trochę nie zgodzę się z trenerem Markiem Cieślakiem, który powiedział, że mamy zawodników słabych psychicznie. Uważam, że pod względem mentalnym oni są naprawdę silni i pomogą drużynie z Rybnika. W tym roku niektórzy byli naszymi rywalami i radzili sobie naprawdę dobrze. Dla przykładu powiem, że gdybyśmy w tym sezonie domowy mecz z Abramczyk Polonią Bydgoszcz jechali do końca w optymalnych składach, to byśmy go przegrali. Oni jednak stracili Grzegorza Zengotę i Davida Bellego. To sprawiło, że udało nam się wygrać. Wcześniej spotkanie nam się nie układało, a nawet po stracie tych żużlowców nie mogliśmy aż tak mocno odjechać.

A czy jest jakiś zawodnik, którego nie ma i pan żałuje?

To już rozważania teoretyczne, których nie lubię. Jeszcze raz powtarzam, że jestem zadowolony z tych, których mamy. Proszę zauważyć, że doszło do całkowitego przemeblowania. Został tylko Siergiej Łogaczow i juniorzy. Rosjaninowi się to akurat należało, bo był najlepszy. Oddawał temu klubowi całe swoje serce i wszystkie kości. Budowa składu od niego była czymś naturalnym. Warto też wspomnieć, że średnia wieku naszego zespołu w porównaniu z zeszłym rokiem spadła.

Głównie z tego powodu, że odszedł Rune Holta. To będzie sporo osłabienie?

Bardzo lubię "Holtusia", bo to fajny człowiek. Niektórzy zaraz napiszą, że to osłabienie, bo w Rybniku był gwarancją określonej liczby punktów. Ja się zresztą z tym zgadzam, ale mam wrażenie, że czegoś zabrakło w kluczowych momentach i z tego wzięły się nasze problemy.

Co ma pan na myśli?

Część naszych rywali rozgryzła, o co chodzi. Przygotowali tor, na którym było kilka dziur i skuteczność Holty spadała. Można powiedzieć, że znaleźli patent na pokonanie ROW-u Rybnik. Tak było między innymi podczas meczu w Ostrowie, kiedy wejścia w pierwszy i drugi łuk były nieco dziurawe. Rune nie jechał już wtedy tak skutecznie, jak w Rybniku. Powiem szczerze, że w okresie transferowym miałem to z tyłu głowy i myślałem sobie, że znowu cały sezon może być rewelacja, a później któryś z rywali wykona w play-off ten sam manewr i pojawią się kłopoty. Chciałbym jednak oddać Rune szacunek. Jest świetnym zawodnikiem i szkoda tylko, że te latka tak szybko lecą. Gdyby miał 30 lat, to nadal byłby topowym żużlowcem.

Z Rybnika po roku współpracy odchodzi Marek Cieślak. Przez długi czas mówił pan, że trener oczekiwał mocnego składu, a później, że problemem były finanse. To jak to właściwie było?

Siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy jak dobrzy kumple. Uczciwie powiedziałem trenerowi, na co mnie stać. Marek cały czas mówił, że poczeka i zobaczy, jaki będzie skład. Z jednej strony staram się go zrozumieć, bo to człowiek, który ma nazwisko i renomę. Życie pokazało jednak, że nawet skład w ubiegłym sezonie, którego chciał Marek, nie dał awansu. Na sukces nie ma zatem żadnego gotowego patentu. Nie da się go załatwić tak, że przychodzi taki szkoleniowiec i mamy rewelacyjny wynik.

Z przyjściem Marka Cieślaka zaczął pan mówić, że jako prezes przestanie się pan wtrącać w sprawy sportowe. Później zwracał pan uwagę, że tak było, ale wyniku i tak zabrakło. Czego zatem należy spodziewać się w przyszłym roku? Wraca pan do parku maszyn?

Ktoś kiedyś powiedział mi, że sprowadzeniem Marka Cieślaka kupiłem sobie pozorny spokój ze strony kibiców. Tak rzeczywiście było. W nic się nie wtrącałem. Mecze oglądałem z balkonu. Czasami tylko zaniosłem trenerowi filiżankę kawy do parkingu. To miało być antidotum. Wielu kibiców zakładało, że z Mrozkiem było źle, a teraz nie będzie go tak blisko zespołu i okaże się, że wszystkim wyjdzie to na dobre. Teraz mógłbym zadać pytanie, jaka jest prawda. Moim zdaniem rewelacyjnie nie było.

A co będzie dalej?

Poczekamy na nowego trenera. Wtedy ustalimy z nim zasady gry. Zapewniam jednak, że do niektórych sytuacji już nie dopuszczę.

Do jakich?

Opowiem panu, co wydarzyło się przed jednym z meczów. Wtedy też się nie wtrącałem. Przed fazą play-off poprosiłem trenera, żeby zrobił trening z zawodnikami. Przez trzy dni Siergiej Łogaczow ścigał się i piłował sprzęt. Na tych samych zajęciach Michael Jepsen Jensen nie stanął z nikim ani razu spod taśmy. W pierwszy dzień jeździł sam. Drugiego, kiedy Siergiej nadal chciał się ścigać, to chodził w krótkich spodenkach. Podobnie było z Pontusem Aspgrenem, który nie trenował w drugi i trzeci dzień. Siergiej jeździł całe trzy dni, po czym dowiedział się od trenera, że nie jedzie w zawodach. Mocno się wtedy poirytował. Miał dość Rybnika. Musiałem go naprawdę mocno przepraszać, a wręcz błagać, żeby z nami został na kolejny rok. Do takich sytuacji już na pewno nie dopuszczę. To jedno wydarzenie sprawiło, że miałem ogromny kłopot z zatrzymaniem lidera. Przyszedł okres transferowy i zawodnik miał to nadal z tyłu głowy, a mi powoli brakowało argumentów, by go przekonać. Wtedy nie reagowałem, bo uważałem, że za skład odpowiada trener.

A panu brakuje obecności w parku maszyn?

Byłem już tam wiele sezonów. Brakuje mi tylko jazdy na ekstraligowym poziomie ze strony naszych zawodników. Do tego będziemy dążyć. Uważam, że temu miastu i tym kibicom to się należy.

Jaki będzie cel ROW-u Rybnik w sezonie 2022?

Chciałbym, żeby ta drużyna wygrywała mecze na własnym torze, robiła do tego dobre widowiska i jechała jak najlepiej. Zobaczymy, co z tego wyniknie w trakcie gry i jak daleko zajedziemy.

Czyli tym razem nie będzie pan mówić głośno o awansie?

To nie o to chodzi. Ludzie przywiązują zbyt dużą wagę do takich deklaracji, a przecież istotą sportu jest stawianie sobie ambitnych celów. Moim zdaniem wszystkie osiem zespołów eWinner 1. Ligi jedzie o awans, tak samo, jak w PGE Ekstralidze całe towarzystwo walczy o tytuł mistrza kraju. Nie można zatem czepiać się każdego, kto opowiada, że nie przystępuje do ligi tylko po to, żeby w niej sobie pojeździć. Ja nie lubię ludzi bez ambicji.

Kto pana zdaniem będzie głównym faworytem do awansu?

Wszystkie składy na papierze są mocne. Być może najlepiej wyglądają zespoły z Zielonej Góry i Bydgoszczy, ale to jest tylko sport. Mamy zresztą u siebie Grzegorza Zengotę i Krystiana Pieszczka. Obaj jeździli w Zielonej Górze. Czy zatem musimy tam przegrać, skoro jeden i drugi znają tamtejszy tor? Może właśnie niekoniecznie. Mówię o tym, bo moim zdaniem jest za wcześnie, by typować, kto wygra ligę, a kto z niej spadnie. Oczywiście, mam świadomość, że ten apel nic nie da, bo co rusz czytam "wypociny" ekspertów. Niektórzy określają się takim mianem, a wygadują już takie bzdury, że czytać się tego nie da. Mamy osiem drużyn, każdy ma zero punktów na starcie. Nie ma sensu robić teraz zamieszania i ustalać tabeli.

Zobacz także:
Koniec pewnej epoki w Ostrowie
Ważne zadanie przed Adamem Skórnickim

Źródło artykułu: