Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. VIII - ost.

East News
East News

- Kiedy ludzie mówią o Olajuwonie, bez namysłu łączą jego postać z miastem Houston - mówi Rudy Tomjanovich, wieloletni coach Rockets, który przez dziesięć sezonów współpracował z Hakeemem.

W tym artykule dowiesz się o:

"The Dream" nie zagrzał zbyt długo miejsca w Toronto. Kampanię 2001/02 zakończył z najgorszymi notowaniami w karierze: 7,1 punktu, 6 zbiórek, 1,1 asysty, 1,2 przechwytu oraz 1,5 bloku. Centra rodem z Lagos można jednak usprawiedliwić tym, że nie wychodził na parkiet regularnie w pierwszej piątce oraz spędzał na nim średnio niewiele ponad 22 minuty. Gdy we wrześniu 2002 roku podczas obozu przygotowawczego Raptors doznał kontuzji pleców, przestał mieć wątpliwości co do swojej przyszłości w NBA. - Kiedy zawodowy koszykarz kończy karierę, zyskuje wolność do końca życia - mówił. - Poczucie niezależności to wspaniała sprawa. Czuję się jak uczeń, który otrzymał dyplom ukończenia szkoły. Czy to smutna chwila? Mógłbym rozpaczać, gdyby zdarzyła się na początku mojej drogi. W tym momencie żałuję jedynie, że nie mogę za wszystko odpowiednio podziękować Bogu.

Dwanaście występów w All-Star Game, dwa tytuły mistrzowskie i złoty medal olimpijski - to tylko część sukcesów Hakeema Olajuwona, odniesionych podczas osiemnastu sezonów w najlepszej na świecie lidze basketu. Urodzony w Nigerii środkowy zapamiętany został jako jeden z najbardziej wszechstronnych graczy podkoszowych w historii NBA oraz autor zagrania nazywanego "Dream Shake". Pomimo niezbyt udanych ostatnich kampanii, jego średnie z całej kariery prezentują się naprawdę imponująco: 21,8 "oczka", 11,1 zebranej piłki, 2,5 kluczowego podania, 1,7 "kradzieży" oraz 3,1 "czapy". - Dla Rakiet to ktoś taki jak Babe Ruth dla New York Yankees - komplementuje swojego byłego podopiecznego Rudy Tomjanovich. - Wielu wysokich zawodników potrafiło to czy tamto, ale żaden nie był tak kompletny jak Hakeem - dodaje Clyde Drexler. - To zawodnik jedyny w swoim rodzaju.

Wielkość pochodzącego z Czarnego Lądu centra potwierdza to, że jeszcze podczas Weekendu Gwiazd w 1997 roku został włączony w poczet pięćdziesięciu najwybitniejszych zawodników w historii ligi. Jako aktywny gracz znalazł się w towarzystwie tak znakomitych środkowych jak Wilt Chamberlain, Bill Russell czy Kareem Abdul-Jabbar. - Nasza krew - mówił "Szczudło". - Na obu krańcach boiska pokazuje to, co powinien pokazywać prawdziwy wielkolud. Patrząc na osiągnięcia Olajuwona, jasną sprawą wydawało się zastrzeżenie numeru "34" przez Houston Rockets po tym jak "The Dream" zakończył karierę. - Wspaniale się czuję wiedząc, że nadal jestem tu mile widziany - mówił Hakeem. - To dla mnie ogromna satysfakcja i jestem za to bardzo wdzięczny. Nie odbieram tego jednak jako koniec czegoś, a jako początek nowego etapu w moim życiu. Wiem, co udało mi się osiągnąć przez lata. Teraz jednak przyszedł czas, żeby usiąść i patrzeć.

Po zawieszeniu butów na kołku "The Dream" nie próżnował i kursował pomiędzy Jordanem a Houston z uwagi na spoczywające na nim obowiązki studenta... islamistyki. Legendarny center porozumiewa się biegle po angielsku, francusku i arabsku oraz włada nigeryjskimi językami Yoruba i Ekiti. Jako zawodnik NBA zarobił ponad sto milionów dolarów, a handlując nieruchomościami pomnożył swój majątek czterokrotnie. W opinii Clyde'a Drexlera jego mądre decyzje w biznesie są pokłosiem tego jak pracował na boisku i poza nim. - To inteligentny facet, który nie przestanie nad czymś pracować, dopóki nie będzie przekonany, że wszystko jest w porządku - twierdzi "The Glide". - Kiedy my się bawiliśmy, on ćwiczył na siłowni lub w sali gimnastycznej. Według Hakeema kluczem do jego biznesowego sukcesu okazał się kapitał zdobyty przez lata zawodowej gry w basket. - To błogosławieństwo - mówi. - Dzięki temu nie muszę brać żadnych kredytów i mogę sprzedać nieruchomość kiedy mi się podoba. Żaden bank nie siedzi mi na głowie i nie zmusza do podejmowania decyzji, na które nie jestem gotów.

Małżeństwo z Dalią Asafi przyniosło Hakeemowi dwie kolejne córki: Rahmah oraz Aishę. Znakomitemu środkowemu nie urodził się syn, który mógłby pójść w jego ślady, lecz to nie oznacza, że nazwisko Olajuwon zniknęło z koszykarskich parkietów. - Rozmawiamy o koszykówce, chociaż to nie jest łatwe, kiedy mieszka się w różnych stanach - mówi Abisola, będąca owocem związku słynnego centra z Litą Spencer. Dziewczyna świetnie sobie radziła na parkiecie już w szkole średniej, by następnie zdobywać punkty dla ekipy University of Oklahoma. Abi, jak na nią wołają, zdołała się również przebić do ligi WNBA, gdzie przywdziewała koszulki Chicago Sky i Tulsa Shock. Występowała też na parkietach poza Stanami Zjednoczonymi, a w maju 2014 roku objęła funkcję trenerki-asystentki na California State University.

Począwszy od 2006 roku "The Dream" organizuje letnie obozy dla młodych adeptów basketu pod nazwą "Big Man Camp". Chętnie pokazuje tam swoje sztandarowe zagrania z nadzieją, że pozycja środkowego nie zostanie zapomniana i pewnego dnia znów stanie się tą najważniejszą na parkiecie. Choć dysponuje naprawdę ogromną wiedzą i na koszykarskiej emeryturze udzielał wskazówek zawodnikom takim jak Amar'e Stoudemire, Carmelo Anthony, Kenneth Faried, Dwight Howard czy LeBron James, nigdy nie myślał o posadzie coacha na pełny etat. - Rozrysowywanie akcji na tabliczce nie jest dla mnie - twierdzi. - Mnie interesuje pokazanie, że wysocy zawodnicy nowej generacji mogą wznieść tę grę na jeszcze wyższy poziom. Jeśli dzieciaki przychodzą na moje zajęcia i chcą mnie słuchać, to ja się cieszę, że mogę im jakoś pomóc. W ten sposób mogę choć po części odpłacić się za to, co dała mi koszykówka.

Zastrzeżenie koszulki z numerem "34" to nie jedyny honor, jaki spotkał Hakeema ze strony Houston Rockets. W 2008 roku przed Toyota Center, nową halą Rakiet, odsłonięto pomnik z brązu, przedstawiający meczowy trykot z nazwiskiem Olajuwona. Dzieło zostało wykonane z brązu. - Jestem naprawdę wdzięczny za zaszczyt, który mnie spotkał - dziękował "The Dream". - To najwyższe wyróżnienie, jakie może spotkać zawodnika ze strony miasta. - To wielki moment w historii naszej organizacji - mówił Les Alexander, właściciel ekipy z Teksasu. - W dziejach miasta Houston nie mieliśmy lepszego zawodnika niż Olajuwon. To również wspaniały facet i życzę wszystkim, żeby poznali go tak dobrze, jak udało się to mnie.

fot. Courtesy of Special Collections, University of Houston Libraries - Creative Commons
fot. Courtesy of Special Collections, University of Houston Libraries - Creative Commons

"The Dream" w 2008 roku mógł się cieszyć nie tylko z pomnika przed Toyota Center, ale również z włączenia do Koszykarskiej Galerii Sław im. Jamesa Naismitha. Ceremonia miała miejsce tradycyjnie we wrześniu w Springfield w stanie Massachusetts. - Dorastając w Nigerii tak naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, co to znaczy być członkiem tego elitarnego grona - zwierzył się. - Gdy przybyłem do USA i po raz pierwszy grałem w Final Four NCAA, nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Podobnie było z Hall of Fame. To dla mnie wielki zaszczyt i nadal nie mogę uwierzyć, że stoję w jednym szeregu z tymi wszystkimi legendami ligi.
[nextpage]
Olajuwon podczas osiemnastu sezonów na parkietach NBA dwukrotnie wygrywał klasyfikację zbierających, a trzy razy był najlepszy w blokach. Regularnie znajdował się w pierwszej piątce NBA i pierwszej piątce obrońców. Z dumą wspomina także swoje firmowe zagranie, czyli "Dream Shake". - To jeden z kilku elementów, które przeniosłem na koszykarski parkiet wprost z boiska do piłki nożnej - opowiada. - Pozwala on osiągnąć jedną z trzech korzyści: zmylić przeciwnika, "zamrozić" go lub pozbawić możliwości zablokowania rzutu.

Największa zdobycz punktowa w karierze Hakeema to 52 "oczka" rzucone w starciu przeciwko Denver Nuggets w kwietniu 1990 roku. Pięć lat wcześniej w meczu z New York Knicks center Rakiet zebrał natomiast 25 piłek, a w marcu 1987 roku zablokował 12 rzutów graczy Seattle SuperSonics. - Po każdej letniej przerwie Olajuwon dodawał coś do swojego asortymentu zagrań - wspomina Carroll Dawson, ówczesny generalny menadżer teamu z Houston. - Tak postępują najwięksi zawodnicy. Być może najbardziej znany był z rzutu hakiem z wyskoku, ale tak naprawdę potrafił mnóstwo innych rzeczy. Na zwycięską ścieżkę wkroczyliśmy dopiero, gdy nauczył się podawać piłkę. Przed każdymi wakacjami rozmawialiśmy o tym, co mógłby poprawić w swojej grze, a gdy wracał jesienią, zawsze potrafił coś nowego. Cały czas nad sobą pracował.

Swoją postawą na parkiecie "The Dream" zdobył również szacunek największych rywali, a warto dodać, ze w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w NBA konkurowało ze sobą kilku naprawdę wybitnych centrów. - Olajuwon był silnym i wszechstronnym zawodnikiem - mówi David Robinson, legendarny środkowy San Antonio Spurs. - Właściwie nie dało się go zatrzymać. W swoim wachlarzu zagrań miał dosłownie wszystko: od rzutu z odchylenia, do haka w "pomalowanym". Człowiek może wymazać z pamięci niektóre wydarzenia, ale podczas play-off's w 1995 roku doprowadził mnie do takiej frustracji, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem. - Hakeem był niesamowitym zawodnikiem - dodaje Patrick Ewing, wieloletni center New York Knicks. - Na przestrzeni lat stoczyliśmy wiele bitew i niestety podczas tej w 1994 roku udało mu się wygrać coś, czego ja nigdy nie osiągnąłem.

Ludzie wychowani na NBA lat dziewięćdziesiątych często narzekają, że w obecnych czasach liga nie ma już tak charakterystycznych postaci jak wówczas. Co na ten temat sądzi "The Dream"? - To po prostu inna generacja zawodników - mówi. - To naturalny postęp, jaki dokonał się również od pokolenia Kareema Abdul-Jabbara, Artisa Gilmore'a, Mosesa Malone, Juliusa Ervinga, Magica Johnsona i Larry'ego Birda do generacji mojej i Michaela Jordana, Charlesa Barkleya oraz Patricka Ewinga. Słyszę z różnych stron, że liga jest pełna mięczaków i brak w niej prawdziwych centrów. Wystarczy jednak popatrzeć, co robi Tim Duncan w San Antonio. Mówią, że to silny skrzydłowy, ale nie. On jest wysoki i gra jako środkowy.

Od czasu zakończenia kariery przez Hakeema Olajuwona zmieniły się jednak nie tylko nazwiska, ale również sposób gry. Jeszcze kilkanaście lat temu zdecydowana większość akcji kończyła się pod koszem, a dziś furorę robią rzuty za trzy punkty, których oddaje się obecnie kilkakrotnie więcej niż w latach, w których swoimi popisami czarował urodzony w Lagos gigant. - Nie licząc play-off's, nie daję rady oglądać większości spotkań - twierdzi "The Dream". - Za każdym razem, kiedy mam okazję zobaczyć mecz, widzę jak zawodnicy podejmują złe decyzje rzutowe. Dostrzegam również mnóstwo podstawowych błędów. A to są przecież profesjonaliści. Gdy stajesz się zawodowcem, powinieneś podejmować lepsze decyzje, a twoje koszykarskie IQ powinno być na odpowiednio wysokim poziomie.

Zapytany o czterech graczy, których wybrałby do swojej drużyny marzeń, Olajuwon bez chwili namysłu wskazuje na Michaela Jordana, Shaquille'a O'Neala, Jamesa Worthy'ego oraz Johna Stocktona. Tymczasem wielu twierdzi, że gdyby ten pierwszy nie przerwał kariery przed sezonem 1993/94, to "The Dream" prawdopodobnie nie miałby na palcu żadnego mistrzowskiego pierścienia. - Cóż, mogę jedynie powiedzieć, że w 1995 roku Orlando Magic wyeliminowali Byki w play-off's i wtedy "MJ" był już z powrotem w swoim zespole - mówi Hakeem. - Wrócił wprawdzie w połowie rozgrywek, ale mało kto dawał Magii jakiekolwiek szanse, a chłopcy z Florydy zwyciężyli. Zupełnie nie rozumiem stwierdzeń, że tamten sezon się nie liczy, bo Michael grał dopiero od połowy zmagań.

Hakeem Olajuwon
Hakeem Olajuwon

Gdybanie zostawmy innym i skupmy się na faktach. Te natomiast mówią, że Hakeem Olajuwon to jeden z najlepszych środkowych w dziejach basketu, który śmiało może się ustawić w jednym rzędzie z największymi legendami występującymi na tej pozycji. - Gdyby spisać moją historię, wyszłaby z tego niezła bajka - mówi "The Dream". - Nadal nie mogę uwierzyć w to, co mnie spotkało. Trafienie do Galerii Sław jest najwyższym możliwym szczeblem koszykarskiego spełnienia. To jest jak sen na jawie.

Koniec.

Bibliografia: Chicago Tribune, New York Times, basketball-reference.com, chron.com, espn.com, nba.com.

Poprzednie części:
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. I
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. II
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. III
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. IV
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. V
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. VI
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. VII

PS. Na pierwszy odcinek nowego cyklu zapraszam w piątek za dwa tygodnie. O kim tym razem napiszę? Czekam na Wasze propozycje.

Wszystkich spóźnialskich zapraszam natomiast na najnowszą część "Gwiazd od kuchni", poświęconą żywej legendzie kameruńskiego futbolu - Samuelowi Eto'o.

Źródło artykułu: