Bez Klaya Thompsona, Kevina Duranta oraz Kevona Looneya musieli radzić sobie Golden State Warriors w trzecim meczu finału z Toronto Raptors (109:123). Lider Stephen Curry dwoił się i troił, zdobył 47 punktów, jednak było to za mało na rozpędzoną drużynę z Kanady. Raptors prowadzą już 2:1 i potrzebują dwóch zwycięstw, aby wygrać finał.
"Wojownicy" z Oakland nie poddadzą się bez walki, jednak najważniejszy w ich przypadku jest raport zdrowotny. Kibice Warriors usłyszeli dwie informacje: dobrą i złą. Pierwsza dotyczy Klaya Thompsona, który naciągnął ścięgno podkolanowe w drugim meczu w Toronto. "Klay jest gotowy do gry. Na pewno zagra w kolejnym meczu" - tłumaczy trener Steve Kerr.
Gorzej wygląda sytuacja z Kevinem Durantem, który nie wspomoże kolegów także w czwartym spotkaniu wielkiego finału.
Skrzydłowy Golden State Warriors cały czas zmaga się z kontuzją łydki, której doznał w rywalizacji z Houston Rockets. W tym sezonie Durant rozegrał łącznie 78 meczów, w których notował średnio 26 punktów, 6,4 zbiórki oraz 5,9 asysty na spotkanie.
Pojedynek numer cztery zaplanowany jest na noc ze piątku na sobotę czasu polskiego. Początek o godzinie 3:00. Transmisję przeprowadzi standardowo Canal+ Sport.
Zobacz także:
Kapitalny mecz i wielka odpowiedź Polskiego Cukru Toruń
Wielki rzut Aarona Cela. Uciszył Halę Mistrzów (wideo)
ZOBACZ WIDEO: Na jaw wychodzą kulisy akcji ratunkowej Revol i Mackiewicza