Zespół Arged BMSlam Stali dołączył do Enea Zastalu BC i zagra w finale Energa Basket Ligi! Ostrowianie w trzecim meczu półfinałowym w Arenie Ostrów pokonali Legię Warszawa 95:87 i wygrali serię 3:0. Wygrana "Stalówki" mogła być znacznie bardziej okazała, bo po 10 minutach było aż 37:12! W drugiej połowie ostrowianie nieco się rozluźnili, ale nie miało to większych konsekwencji.
Trener Igor Milicić był bardzo szczęśliwy po ostatnim gwizdku sędziego. Na środku parkietu celebrował sukces z zawodnikami. Pokazywał triumfalne gesty w kierunku właściciela Pawła Matuszewskiego i działaczy ostrowskiego klubu, którzy z trybun oglądali i dopingowali zespół w Arenie Ostrów.
Na pomeczowej konferencji Milicić - ku lekkiemu zaskoczeniu prowadzącego - rozpoczął nie od oceny sobotnich zawodów, a od podziękowań i refleksji na temat przejęcia zespołu w trakcie rozgrywek. Szkoleniowiec wziął drużynę po Łukaszu Majewskim, w trudnym momencie, gdy ta z bilansem 8:7 była na szóstym miejscu w PLK. W Ostrowie oczekiwano czegoś znacznie więcej. To miał dać Igor Milicić. 44-latek stanął na wysokości zadania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy
- Jestem bardzo szczęśliwy. To olbrzymi sukces. Być może jeden z największych w mojej karierze. Wziąłem na siebie duże ryzyko niepowodzenia. Mogłem - w opinii niektórych ludzi - zrujnować swoją pozycję jako trenera. To co zrobiliśmy w cztery miesiące można określić jako cud - powiedział Milicić.
44-latek w Ostrowie przeprowadził kilka istotnych zmian w zespole. Wydaje się, że kluczowym ruchem było pozyskanie Treya Kella, który znakomicie spisuje się w roli zawodnika, który organizuje grę ostrowskiej drużyny. Pod koszem dużą wartością jest Mark Ogden. Z zespołem - za czasów Milicicia - pożegnali się Marcin Dymała, Armani Moore (sam zgłosił chęć odejścia), Shawn King i Carl Lindbom.
- To wielkie osiągnięcie, tym bardziej wiedząc, gdzie zespół był w grudniu, gdy podpisywałem tutaj kontrakt. Jestem pełen podziwu, jaką chłopacy wykonali tytaniczną pracę. Czapki z głów - mówił.
- Wątpię, by ktoś w grudniu stawiał na nas, że możemy tak daleko zajść. Dokonaliśmy cudu w cztery miesiące. Gdy widziałem jak zawodnicy walczyli na boisku, to czułem, że jesteśmy w stanie zrobić. Dali mi dużej wiary. To gdzie jesteśmy teraz, to wisienka na torcie - dorzucił.
Milicić o meczu z Legią mówił tak: Wydaje mi się, że zaskoczyliśmy rywali obroną 1-3-1. Zbudowaliśmy ogromną przewagę, ale przekonaliśmy się o tym, że mecz trwa 40 minut, a Legia to bardzo groźny zespół. Przeciwnicy wykorzystali parę błędów i mecz się nieco odwrócił. W przerwie mówiłem zawodnikom, że łatwo nie będzie. Na szczęście kontrolowaliśmy wynik do samego końca. Wynik 3:0 to bardzo dobry wynik, zwłaszcza, że Legia zagrała bardzo dobrą serię z Kingiem.
Ostrowianie pod wodzą Milicicia wygrali w PLK 18 z 22 meczów! To kapitalny rezultat. Warto też dodać, że zespół znakomicie radzi sobie w rozgrywkach FIBA Europe Cup. Tam ostrowianie nie przegrali jeszcze meczu. W przyszłym tygodniu zagrają w finałowym turnieju. Rywalem "Stalówki" w półfinale będzie rumuńska CSM CSU Oradea.
Rywalizacja o złoto w PLK, w ostrowskiej "bańce" rozpocznie się 28 kwietnia.
Zobacz także:
Maciej Lampe nie ozłocił Kinga! Mocno chybiona inwestycja
Łukasz Kolenda opuści Polskę? Koszykarz mówi, co może się wydarzyć [WYWIAD]
Adrian Bogucki: Gdy zadzwonił Zastal, pomyślałem: "serio? chyba żartujesz!" [WYWIAD]
Krzysztof Szaradowski, dziennikarz i komentator: Anwil zgubiły nerwowe ruchy. Czas na spokój [WYWIAD]