Reprezentacja Polski osiągnęła w Katarze najlepszy mundialowy wynik od 36 lat, ale wiele wskazuje, że Czesław Michniewicz podzieli los Jerzego Brzęczka i pożegna się z posadą mimo zrealizowania celu minimum.
Po ucieczce Paulo Sousy Michniewicz został zatrudniony przez związek w roli strażaka. Sprawdził się, bo w ekstremalnych warunkach przeprowadził Polskę przez baraż i awansował na mundial, ale teraz może sobie nie poradzić z pożarami, które wybuchły w jednej chwili w kilku miejscach.
Cel nie uświęcił środków
Aktualny wciąż selekcjoner (jego kontrakt jest ważny do końca grudnia) ma dar przekonywania. Tego nie można mu odmówić. Potrafił bowiem wmówić reprezentantom Polski, że nie potrafią grać w piłkę, lecz są stworzeni do "cierpienia". Na te tortury dobrowolnie zgodzili się m.in. Grzegorz Krychowiak czy Wojciech Szczęsny. Zwłaszcza ten drugi miał szczególnie silne objawy syndromu sztokholmskiego i tłumaczył wybory selekcjonera z uporem godnym lepszej sprawy. Więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Niespodziewany bohater Polaków na mundialu. "To przykład"
Po odpadnięciu z mundialu piłkarzom rozwiązały się jednak języki. Najwięcej do powiedzenia mieli ci, którzy na decyzjach Michniewicza cierpieli (i to dosłownie) najbardziej - Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. Cel, czyli wyjście z grupy, według nich nie uświęcił środków.
- Każda drużyna, im więcej atakuje, tym później lepiej broni, bo czuje dystans, czuje, kiedy dojść, wyjść na pozycję, ma więcej siły i radości. Nie można skupiać się tylko na defensywie - mówił "Lewy". - Powinniśmy wykorzystywać umiejętności "Lewego", moje czy Milika. A tak naprawdę wszystkich piłkarzy, bo jest u nas naprawdę sporo jakości i trzeba z tego korzystać. Jestem takim zawodnikiem, który lubi mieć piłkę przy nodze - tłumaczył z kolei Zieliński.
Pieniądz rządzi światem
"Bunt w okopach" to jednak nie jedyny i nie największy problem Michniewicza. PZPN-em wstrząsnęła bowiem "afera premiowa" (więcej TUTAJ). Według naszych informacji, są w związku osoby, które stoją po stronie selekcjonera, ale Michniewicz miał mocno stracić w oczach prezesa Kuleszy.
Ponadto, powstałe zamieszanie irytuje sponsorów PZPN-u. Ze względu na kryzys wizerunkowy związku i kadry oczekują oni zmian. Więcej TUTAJ. Michniewicz może brutalnie przekonać się o tym, że światem rządzi pieniądz. Nie zobaczy premii, którą dzielił z drużyną jak skórę na niedźwiedziu, i lada moment może zostać bez pracy.
Najważniejsze pytanie brzmi: kogo Kulesza przyniesie polskim kibicom pod choinkę? Prezes PZPN nie ma szerokiego pola manewru. Realne są dwie opcje. Każdy inny wybór będzie podobny do decyzji Zbigniewa Bońka o wyborze Brzęczka.
Selekcja negatywna
Kandydaturę Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa włóżmy (na razie) między bajki. To świetny trener, ale sam wie, co przyznał w czerwcu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że nie przyszedł jeszcze jego czas na pracę z drużyną narodową.
W pracę z reprezentacją celuje, co nie jest żadną tajemnicą, Maciej Skorża. Najbardziej utytułowany polski trener jednak nie po to dopiero co podpisał kontrakt z Urawa Red Diamonds, by teraz rzucić wszystko i wchodzić na niepewny grunt.
W niektórych federacjach reprezentacja U-21 jest naturalnym przedsionkiem do kadry A, ale akurat Michał Probierz, choć ma swoje atuty, nie byłby zmianą ożywczą w stosunku do Michniewicza.
Wielu kibicom oglądającym mundial w Katarze zamarzyło się, by Polskę poprowadził charyzmatyczny Herve Renard, mający polskie korzenie selekcjoner Arabii Saudyjskiej. Problem w tym, że jeszcze przed MŚ 2022 związał się z saudyjską federacją do 2027 roku, a Mohammed bin Salman go ozłocił, zwłaszcza po pokonaniu Argentyny 2:1.
Rok temu do pracy z Polską zgłosili się m.in. Fabio Cannavaro, Andrij Szewczenko czy Claudio Ranieri, ale teraz to mało realne kandydatury. Pierwszy od tego czasu skompromitował się w swojej pierwszej pracy w Europie, drugi ma głowę zaprzątniętą ważniejszymi sprawami, a trzeci ma nikłe pojęcie o polskim futbolu.
Jedno jest pewne: po Michniewiczu nie potrzebujemy trenera, który swój strach przerzuci na piłkarzy i wmówi im, że nie potrafią grać w piłkę. Który ich skrępuje, przykuje do kaloryfera w szatni, podetnie skrzydła. Potrzebujemy trenera, dzięki któremu orły będą latać.
Zawsze gotowy
Mało brakło, a Kulesza zatrudniłby kogoś takiego już za pierwszym razem. To Adam Nawałka był faworytem do zastąpienia Sousy, ale w ostatniej chwili wyprzedził go Michniewicz. Teraz były selekcjoner Biało-Czerwonych (2013-18) też jest poważnym kandydatem na najważniejsze trenerskie stanowisko w kraju.
Nawałka pożegnał się z reprezentacją w słabym stylu, po kompletnie nieudanym występie na mundialu w Rosji, ale warto pamiętać, że zastał drużynę narodową drewnianą, a zostawił murowaną. To on znalazł sposób na uwolnienie potencjału Lewandowskiego w kadrze. W kwalifikacjach do MŚ 2018 odblokował natomiast Zielińskiego, który w drodze do Rosji miał takie liczby jak nigdy wcześniej i nigdy później.
A niewykorzystanie ich umiejętności dla reprezentacji to główne zarzuty wobec Brzęczka czy Michniewicza. Nawałce często natomiast zarzucano nieomylność, ale w ostatniej rozmowie z WP SportoweFakty wprost przyznał się do błędów, które popełnił w przygotowaniach do MŚ 2018. Więcej TUTAJ.
Co istotne, nadal deklaruje, że na wezwanie ojczyzny zawsze odpowie pozytywnie. - Kadrze się nie odmawia - mawia. Jest na bieżąco, bo w styczniu, gdy miał przejąć kadrę, był w kontakcie z kadrowiczami. A po meczu z Meksykiem (0:0) na głos powiedział: - Mamy potencjał, by grać odważnie. Więcej TUTAJ.
Najważniejsze jest jednak to, że byłby remedium na bieżące problemy reprezentacji. Zasypałby podział, jaki w ostatnich tygodniach powstał w drużynie. Rok temu jego powrotu chcieli zarówno "Lewy" (TUTAJ), jak i Krychowiak (TUTAJ), którzy dziś stoją po przeciwnych stronach barykady w sporze o styl gry kadry.
Ktoś powie, że to już zupełnie inny zespół niż w 2018 roku i Nawałka będzie zaczynał od nowa. Nic bardziej mylnego. Z dwunastoma z 16 piłkarzy, którzy zagrali przeciwko Francji, miał kontakt w czasie pierwszej kadencji. Nie było w tym gronie tylko Matty'ego Casha, Jakuba Kiwiora, Jakuba Kamińskiego i Krystiana Bielika.
Pierwszy nie miał wtedy polskiego obywatelstwa, Kiwior i Kamiński byli juniorami, a Bielika Nawałka miał w planie wprowadzić do zespołu. A w ogóle w kadrze Polski na mundial w Katarze było 15 piłkarzy, których Nawałka "dotknął" w trakcie swojej pracy z drużyną narodową.
Opętany przez futbol
Nawałka Kuleszy nie odmówi, ale jeśli prezes PZPN chciałby spróbować zupełnie nowego rozwiązania, to nie ma lepszego kandydata niż Marcelo Bielsa, były selekcjoner Argentyny (1998-2004) i Chile (2007-2011), były trener Athleticu Bilbao, Lazio Rzym, Olympique Marsylia i ostatnio Leeds United.
67-latek nie podąża za piłkarskimi trendami. On je wyznacza. To wizjoner. Jest trenerskim guru Pepa Guardioli czy Mauricio Pochettino. Ten pierwszy w poszukiwaniu inspiracji nawet odwiedzał go w Argentynie. A Lionel Messi swego czasu chciał, by został trenerem Barcelony. W Argentynie "bielsizm" to religia - kibice tatuują sobie jego podobiznę.
A tak się szczęśliwie złożyło, że legendarny Argentyńczyk jest na bieżąco z reprezentacją Polski. W listopadzie gościł na kursokonferencji w Warszawie. Do wykładu przygotował się... oglądając 50 ostatnich meczów Biało-Czerwonych, czyli wszystkie miedzy MŚ 2018 a MŚ 2022. Wziął też na tapet 65 kadrowiczów i na podstawie tej analizy stworzył idealną "11" Polski na mundial.
reprezentacji Polski według MARCELO BIELSY! Jeden z najbardziej wpływowych trenerów świata obejrzał ostatnie 50 meczów naszej kadry i wyszło mu coś takiego Opinie?
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 17, 2022
Debata+ przed mundialem trwa w CANAL+ SPORT i w CANAL+ online: https://t.co/ycvhUFkxZZ pic.twitter.com/VHhfxUIuk0
Nikogo to nie powinno jednak dziwić. Bielsa ma pseudonim "El Loco", czyli "Szaleniec", ale nie ze względu na sposób bycia, choć jest nieco ekscentryczny. Jest opętany przez futbol. Gdy latem 2018 roku przejmował Leeds United, wraz z asystentami obejrzał i przeanalizował wszystkie 552 (pięćset pięćdziesiąt dwa) mecze Championship w poprzednim sezonie.
- Jego gabinet jest przerobiony na dom, czasem tam zostaje na noc. Jest fanatykiem piłki i analizy, która jest niemal doskonała. Wszystko jest rozłożone na czynniki pierwsze, a to wymaga czasu - mówił nam Maciej Kędziorek, polski trener, który gościł u Bielsy na stażu w Leeds.
To absolutny perfekcjonista, a jedną z wielu jego obsesji jest intensywność. "Futbol to przede wszystkim ruch. Musisz ciągle biegać. Nie ma okoliczności, która uzasadniałaby stanie na boisku" - brzmi motto trenera, który w 2004 roku poprowadził Argentynę do złota IO w Atenach.
Od swoich podopiecznych wymaga pełnego zaangażowania w każdą minutę treningu i każdą minutę meczu. Słynie z tego, że nie pozwala im na chwile przestoju - kto nie potrafi się temu podporządkować, odpada. Krystian Bielik za pozorowany powrót w meczu z Francją nie założyłby u niego już koszulki z białym orłem.
W Leeds United Bielsa spotkał Mateusza Klicha, którego doprowadził do życiowej formy. Nie ma drugiego polskiego piłkarza, który znałby go lepiej. W jego relacji, Argentyńczyk, biorąc pod uwagę życzenia Lewandowskiego czy Zielińskiego, wydaje się być ich wymarzonym kandydatem na selekcjonera.
- Trener Bielsa kocha piłkę nożną. Dla niego piłka nożna to jest piękny sport, w którym się atakuje i kreuje, a nie broni i przeszkadza. Jego zamysł to utrzymywanie się przy piłce, dominacja i pressing. Dąży do tego, by rywal nie miał nic do powiedzenia. Chce zdobywać teren w szybkim tempie - tak tłumaczył nam "bielsizm" Klich.
- Jego podejście do piłkarzy jest unikatowe - z nikim takim dotąd nie pracowałem. Żaden mój wcześniejszy trener nie miał takiego języka, by dotrzeć do piłkarzy. Trener Bielsa wyciska z zawodników maksa albo więcej. Ze mnie wycisnął więcej, niż myślałem, że mogę zaoferować - przyznał reprezentant Polski.
Co ciekawe, Michniewicz w jednym z pierwszych wywiadów po selekcjonerskiej nominacji przyznał, że chciałby, żeby reprezentacja Polski była tak mobilna jak drużyny Bielsy. Teraz Kulesza ma szansę sprawić, by marzenie Michniewicza stało się rzeczywistością.
Prezes PZPN musi się jednak spieszyć, bo podchody pod legendarnego Argentyńczyka robi Urugwaj. Pensja dla "El Loco" nie powinna być problemem - na mundialu w Katarze PZPN stał się bogatszy o 13 mln dolarów, a awans do Euro 2024 to pewne 10 mln euro. Ponadto, zatrudnienie trenera takiego formatu poprawiłoby nadszarpnięty wizerunek kadry i związku, o który martwią się sponsorzy.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty