Koniec magii "10", czyli dewaluacja legendarnego numeru w Ekstraklasie
Maciej Kmita
"Dziesiątka" na plecach reprezentanta Słowacji jest jak najbardziej na miejscu. Pich przychodził do Śląska Wrocław jako czołowy skrzydłowy rodzimej ekstraklasy, a w barwach WKS-u potwierdził, choć z poślizgiem, markę. W pierwszym sezonie występował z "27", a dopiero latem 2014 roku sięgnął po "10". Ten numer mu służy, bo z nim na plecach zdobył 13 bramek i sześć asyst w 43 występach, podczas gdy z "27" nie strzelił ani jednego gola i nie zaliczył ani jednej asysty.
Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (4)
-
Ezechiel Mermann Zgłoś komentarzCały artykuł wygląda tak, jakby piszący go miał po prostu ból dupy polegający na "przecież ja chciałem grać z 10, ten jest słabszy, nie zasługuje na nią!!!!!!!"
-
Kukuryku Zgłoś komentarzMałecki to najlepsza "10" naszej ligi. Nie ma co dyskutować!
-
Matt Bike Zgłoś komentarzJa zawsze chciałem być 9! A jak mama kupiła mi na bazarze koszulkę Elbera oszalałem :D Od tamtej pory kibicuję Bayernowi. Boże ile to już lat minęło :)
-
KUBOTA Zgłoś komentarzTemat z dupy