Top 7, czyli nie ma jak na Okęciu. Pełen odlot

 Redakcja
Redakcja

Poczuli cash

Polski światek piłkarski bez trenera Bogusława Kaczmarka nie byłby taki sam. To postać wyjątkowa, bo obok niepodrabialnych bon motów, należy do osób, które nie robią z siebie bohaterów wyłącznie we własnych opowieściach. Sezon 1999-2000 to rollercoaster w historii Stomilu Olsztyn - z jednej strony na trybunach przygrywa orkiestra dęta, a doping prowadzi wodzirej, z drugiej klub staje się jednym z atrakcyjniejszych miejsc do zarobkowania na ekstraklasowej mapie dzięki inwestycjom sponsora w osobie Romana Niemyjskiego. Pojawiły się plany podboju Ligi Mistrzów, klub miał być budowany w oparciu o młodych perspektywicznych zawodników i wybrane gwiazdy. Niestety, mydlana bańka pękła...

Upadek węglowego imperium biznesmena szybko przełożył się na Stomil. Wstrzymano wypłaty i klub ledwo zbierał środki na bieżącą działalność. Światełko w tunelu pojawiło się po sprzedaży do Feyenoordu Rotterdam bramkarza Zbigniewa Małkowskiego. Problem w tym, że na 400 tysięcy niemieckich marek chrapkę miał również Niemyjski. Po pieniądze do Holandii osobiście udał się trener Kaczmarek, a po powrocie na Okęciu na Boba czekały dwie grupy chętne na gotówkę.

- Pojechaliśmy w trzynastu do Warszawy. Gdy na lotnisku pojawił się trener Kaczmarek ze Zbyszkiem Małkowskim, szybko otoczyliśmy ich wianuszkiem - czuliśmy cash - i do samochodów. Nagle podszedł do nas dyrektor klubu i dwóch panów bez karków, żądając zwrotu pieniędzy i wygrażając. Byli jednak trochę zaskoczeni tym, że jest nas tak wielu. Zapakowaliśmy się do czterech samochodów i wróciliśmy do domu, ale na wszelki wypadek inną trasą, nie siódemką Warszawa - Gdańsk. Paru z nas przespało się z tą walizką w hotelu, a na drugi dzień zrobiliśmy z trenerem listę płac i podzieliliśmy forsę... Jeśli od października nie dostaje się wynagrodzenia!? Tylko przed obozem w Cetniewie, w styczniu, wypłacono nam po pięćset złotych, na Wielkanoc to samo i jeszcze raz po jakimś meczu. Jak tu nie być zdesperowanym?!  - opisywał sytuację zawodnik Stomilu i naoczny świadek zdarzeń Paweł Holc ("Piłka Nożna" 42/2000).

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)