Słowik, Pawełek, Drągowski. Bramkarskie jaja
Jacek Stańczyk
Rozbita drużyna niedługo potem straciła kolejnego gola. Po kwadransie przegrywała już 0:2 i ostatecznie takim wynikiem zakończył się ten mecz.
A co do Pawełka, to wiosnę ma okropną. Kiedyś, gdy grał w Wiśle Kraków, też przydarzały mu się tzw. babole. Takie gole spowodowane przez niego zaczęto nazywać "pawełkami". Potem w Śląsku 34-letni bramkarz jakby zaprzecza krążącym o nim opiniom, że jest bardzo niepewny. Bronił świetnie, stał się liderem drużyny. Teraz "pawełki" jednak wróciły, bo to nie pierwszy raz w tym roku, gdy po fatalnych interwencjach pana Mariusza cieszą się rywale. Podobnie było niedawno w Białymstoku.
Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)