Polska - Iran? W Atlancie parkiet też wrzał od emocji
Ana Moser i Ana Paula, grające po stronie Brazylii, chętnie opowiadały o reszcie złośliwości, jakie doświadczyły ze strony rywalek. Celowe ataki w okolice piersi i głowę, plucie, wyzwiska, wrzaski przez siatkę - arsenał niesportowych zagrań rósł z każdą minutą starcia. Kubanki wygrały czwartego seta 15:13 i po wyczerpującej wymianie ciosów w tie-breaku przypieczętowały awans do finału (15:12). - Szok... To był już koniec. A one krzyczały i krzyczały. Zobaczyłem Reglę Bell przed sobą, ciągle wrzeszczała w moim kierunku. Podeszłam do siatki, powiedziałam sobie: dość tego. Już koniec, wygrałaś, wystarczy. Pociągnęłam Bell za koszulkę i zażądałam szacunku. I już nic więcej nie pamiętam, jakby mi odcięło prąd. Powtarzałam jak maszyna tylko to jedno słowo: respekt, respekt - mówiła Ana Moser. To właśnie wtedy wybuchła emocjonalna bomba.
Rezende, który nie chciał zbytniej poufałości z największymi rywalkami, szybko zakazał swoim siatkarkom kupowania takich prezentów. Od tego momentu wzajemne relacje dawnych przyjaciółek pogorszyły się, a punktem kulminacyjnym był finał mistrzostw świata z 1994 roku. Kubanki specjalnie wyszły na parkiet z wałkami i spinkami we włosach, by pokazać przeciwniczkom, że nawet zupełnie "niewyjściowe" wygrają w cuglach. I tak się stało: mistrzynie świata szybko poleciały do swojej ojczyzny na spotkanie z Fidelem Castro, a Brazylijki długo walczyły z poczuciem upokorzenia. Trudno się dziwić, że przez lata wzajemne animozje narastały, aż znalazły ujście podczas igrzysk w Atlancie.
Miesiąc później, w fazie finałowej WGP 1996 doszło do ostatniego tak słynnego starcia obu drużyn. Kadry ze wściekłą Reglą Torres biegnąca z pięściami do rywalek, uderzająca gdzie popadnie, zapisały się w historii cyklu, choć FIVB wolałaby o tych zajściach nie pamiętać. Na szczęście konfederacji od tamtego czasu temperatura rywalizacji Kuba - Brazylia nieco zelżała.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.