Jedna wielka sinusoida, czyli Trefl Gdańsk w sezonie 2018/2019
Nie był to udany sezon dla siatkarzy Trefla Gdańsk. Drużynie z Trójmiasta przez całe rozgrywki brakowało stabilizacji, więc cel w postaci udziału w fazie play-off ciężko było zrealizować. Dziewiąte miejsce w PlusLidze przyjęto dość sceptycznie.
Jedna wielka sinusoida
Gdańszczanie sezon 2017/2018 zakończyli z brązowymi medalami. Klub nie należy do najbogatszych w kraju, więc nic dziwnego, że po niewątpliwym sukcesie inni zainteresowali się gwiazdami znad morza. Damian Schulz i Mateusz Mika przenieśli się do Asseco Resovii Rzeszów, a Artur Szalpuk chciał powalczyć o złoto z PGE Skrą Bełchatów. Pozyskani następcy mieli ogromny potencjał, ale w ich grze brakowało stabilizacji. Chyba tylko najwięksi optymiści liczyli, że podopieczni Andrei Anastasiego zdołają znowu wskoczyć na podium. Sami siatkarze Trefla Gdańsk za bardzo nie wierzyli w taki scenariusz.
- Niesamowitym sukcesem byłoby załapanie się do fazy play-off, czyli do czołowej szóstki. To zupełnie nowa drużyna, nowy projekt. Każdy z nas gra, aby się pokazać i osiągnąć jak największy sukces, a później dzięki temu podpisać lepszy kontrakt. W tym roku klub z trenerem stworzył bardzo obiecujący projekt. Zawodnicy są bardzo ciekawi i myślę, że będzie stać nas na wiele - mówił po przedsezonowej prezentacji Wojciech Grzyb, kapitan gdańszczan.
Od początku nie było łatwo. Szczęśliwe zwycięstwo po tie-breaku na inaugurację z
GKS-em Katowice pozwoliło uwierzyć, że będzie dobrze. Żółto-czarni napompowali balonik swoim występem w Bełchatowie. Mecz odbył się jeszcze w październiku. Przegrali 2:3, ale pokazali, że stać ich na walkę z najlepszymi i to jeszcze na obcym parkiecie. Dopiero sezon zweryfikował wszelkie założenia, a najważniejszym wnioskiem do wyciągnięcia było to, że minimalna porażka w Hali Energia nie jest jakimś spektakularnym osiągnięciem. PGE Skra również była słaba i zakończyła rozgrywki bez medalu.
Gdańszczanie tracili ligowe "oczka" nawet w domu i szybko oddalili się od czołowych zespołów. Wraz z rozwojem rozgrywek wcale nie było lepiej. Potrafili grać na wysokim poziomie, lecz zbyt często przydarzały się im przestoje i kolejne przegrane wpływały na ich konto w zadziwiająco szybkim tempie. Dziewiąta lokata to rozczarowanie, ale PlusLiga stała w tym roku na wysokim poziomie i nie było miejsca na wpadki.
- Odczuwamy niedosyt. Wszyscy liczyliśmy na lepszy wynik. Pokazaliśmy w Lidze Mistrzów, że jesteśmy zespołem, który może bić się z najlepszymi. W PlusLidze cały czas czegoś nam brakowało i w konsekwencji nie znaleźliśmy się w fazie play-off. Graliśmy nierówno i to zaważyło na braku miejsca w "szóstce" - podsumował Marcin Janusz.
-
Ahmed Pol Zgłoś komentarzklub ledwo wiąż koniec z końcem to jak ma odnosić sukcesy ??? a przyszły sezon to jest dopiero zagadka z trenerem Winiarem ??? oby nie bili się o utrzymanie