Perfekcja, choć nie w każdym calu - podsumowanie sezonu 2015/16 w wykonaniu Chemika Police
Nieomylne do stycznia
Nowy sezon to zawsze pewna niewiadoma. Wzmocnienia w innych klubach nie były powodem do obaw, ale podsycały ciekawość. Chemiczki denerwowały się bardziej faktem, że przystąpiły do Orlen Ligi z marszu. W Szczecinie trenowało wspólnie kilka siatkarek, a pozostałe były w rozjazdach. Drużyna poradziła sobie z przeszkodami. Szybko pokonała Impel Wrocław oraz PGE Atom Trefl Sopot i wysforowała się na prowadzenie w wyścigu po mistrzostwo.
Właśnie drużyna z Trójmiasta była największym rywalem Chemika w Polsce. Z nią bił się o Superpuchar, Puchar i w finale Orlen Ligi. Pasmo 10 pojedynków z rzędu na korzyść policzanek pokazuje, że między mistrzem a wicemistrzem Polski jest duża różnica.
- Wszyscy oczekiwali tego, że wygramy całą ligę. Musiałyśmy to zrobić i zrobiłyśmy to, ale nie wyglądało to tak łatwo, jak się wydaje. Atom grał dobrze, a my bardzo dobrze i to jest ta różnica. Miały bardzo trudną zagrywkę, to była ich główna broń, ale dawałyśmy sobie radę – przypomina Havelkova.
Generalnie we wszystkich rozgrywkach na krajowym podwórku Chemik przegrał dwa mecze. Po przerwie noworocznej poległ w halach Impelu Wrocław oraz BKS Aluprofu Profi Credit Bielsko-Biała. To były symptomy dołka, w jaki wpadła drużyna na początku roku i który miał poważniejsze konsekwencje niż dwie porażki na południu Polski.