Ojciec go katował, musiał wyjechać z Polski. Dramatyczna historia Kozakiewicza
W kraju wybuchła euforia, bo Polacy pokochali go za gest w kierunku Rosjan. Komunistyczni politycy jednak byli wściekli. Po IO zaczęli Kozakiewiczowi uprzykrzać życie na każdym kroku.
- W każdym razie po zwycięstwie mój klub Bałtyk Gdynia nie dał mi złotówki, nawet kwiatka. Bo obraziłem ZSRR. No i nie było tych samochodów, jakie rząd obiecywał medalistom z Moskwy. Jakiś czas później zaczęły się moje problemy z wyjazdami - opowiada sportowiec.
Kozakiewicz był gwiazdą i dostawał liczne zaproszenia na wielkie imprezy. Nie otrzymywał jednak zgody na wyjazd. To skłoniło go do podjęcia trudnej decyzji o opuszczeniu kraju, już na stałe.
- Na karku miałem wiele rekordów, mistrzostwo olimpijskie, już człowiek ledwo zipał na tym rozbiegu, a taki do mnie: "Coś ty zrobił dla Polski?". No to myślę: ja się was o zgody nie będę pytał. Wsiadłem w samochód i wyjechałem. Nie myślałem, że na zawsze. Tylko tyczki na dach wziąłem, torbę i dzieci - i do Niemiec. Teraz Lewandowski startuje dla niemieckiego klubu i Polacy biją mu brawo. Ja wtedy co słyszałem? Zdrajca! No to nie miałem po co wracać - tłumaczy.
-
yes Zgłoś komentarzEdwardzie. Przyjechali do Polski ramach późniejszej repatriacji, może z Solecznik (byłem w tej miejscowości ok. 1980).