Zabił go doping. Austriacki kulturysta wykrwawił się na stole operacyjnym

 Redakcja
Redakcja

Częste starty Muenzera zmuszały go do odpowiedniego wspomagania. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku mówiło się, że do kulturystyki trzeba było się urodzić czarnoskórym albo gdzieś w krajach niemieckojęzycznych. Austriak wyniósł z domu dyscyplinę i pokorę, jednak wcześniej czy później musiał mieć do czynienia z dopingiem. Inaczej nie miał szans nawet marzyć o tym, żeby dogonić swojego idola, Schwarzeneggera.

Jego śmierć tym bardziej była szokiem, że dla opinii publicznej był wzorem - oddany kulturystyce, idealna rzeźba dzięki ciężkiej pracy. Nikt początkowo nie chciał wierzyć, że brał sterydy. Nic mu to nie dało, poza wpędzeniem do grobu. Był tak wychudzony, że jego ruchy podczas zawodów wyglądały nienaturalnie.

Specjaliści zauważali, że lekko szpiczaste uszy i wydłużona broda to efekt zażywania hormonu wzrostu, jednak takie uwagi nie przedostawały się do opinii publicznej. Rodzice Muenzera nawet po śmierci przekonywali dziennikarzy, że ich syn nie mógł brać środków dopingujących.

Polub SportowyBar na Facebooku
ESPN
Zgłoś błąd
Komentarze (15)
  • Grzegorz Kaminski Zgłoś komentarz
    Czegoś tu nie rozumiem.Jest napisane że zmarł w wieku 31 lat, a na zawodostwo przeszedł w 1989 w wieku 25 lat.
    • Krotoszyn Zgłoś komentarz
      Koks w sporcie to nie nowość - raz, dwa - nie stosuję uogólnień, nic o Tobie nie mogę powiedzieć i Twojej kulturystyce bo Ciebie nie znam, sam wiesz czy bierzesz koks czy nie, mi nic do
      Czytaj całość
      tego, Twoje ciało. Tego kulturystę, nie zabiła niska tkanka tłuszczowa, tylko lata błędów i wypaczeń. Facet wymagał pomocy, jego ambicje odebrały mu trzeźwe spojrzenie na realia. Kilka cytatów z artykułu: Andreas Muenzer był prawdopodobnie najsłynniejszym kulturystą, który zmarł wskutek niekontrolowanego stosowania środków wspomagających. W okresie najczęstszych startów zażywał środki wspomagające za kilkaset dolarów dziennie. Brał nie tylko środki na odwodnienie organizmu, ale także m.in. insulinę i hormon wzrostu. Podczas sekcji zwłok w jego ciele znaleziono dwadzieścia różnych środków wspomagających Problemem były jednak środki moczopędne i - jak się okazało dopiero po śmierci - uszkodzona już wątroba. Lata zażywania środków dopingujących - m.in. EPO - dały znać o sobie. Na wątrobie miał guzy wielkości piłki do golfa Muenzer, zażywając środki moczopędne, brał również leki obniżające krzepliwość krwi. Po śmierci Andreasa wszyscy wskazywali go palcem, że sterydy, że doping, że zmarł przez własną głupotę. Po trzecie, nie daję sobie prawa, abym go potępiać. Z jego życiorysu można wnioskować, że więcej zarobiłby na korepetycjach dla studentów Farmacji niż z kulturystyki.
      • Łukasz Dudek Zgłoś komentarz
        lepiej pszez hlanie pod plotem zdehnoc ,to so wyjotki jak i w zwyklym zyciu umiera 1 na 100 a pszez hlanie i cpanie 80 na sto takze oczym tu muwic
        • Krotoszyn Zgłoś komentarz
          Mężczyzna - kulturysta, kobieta - anorektyczka. Mianownik ten sam - kult ciała, w liczniku to samo - chora głowa i dusza. Wynik ten sam - śmierć.
          • Marcin Stepien Zgłoś komentarz
            Jak mógł umrzeć mając 31 lat jak z tego co piszecie w 1989 przeszedł na zawodowo mając 25 lat . Teraz powinien mieć ponad 50 lat ale chala
            • pao Zgłoś komentarz
              Przykład opętania i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu.
              • menas Zgłoś komentarz
                chory czlowiek
                • Jaroslaw Raczyński Zgłoś komentarz
                  sport to zdrowie
                  • Kike Zgłoś komentarz
                    Idiota. Dziwne, że nikt nie wysłał go do psychiatry.