Zabił go doping. Austriacki kulturysta wykrwawił się na stole operacyjnym

 Redakcja
Redakcja

Po jego śmierci wielu ekspertów zastanawiało się, czemu Muenzer zmarł. Przecież nie on jeden się wspomagał, nie on jeden zażywał mnóstwo różnych środków wspomagających.

Austriaka bronił inny kulturysta, Nasser El Sonbaty (zmarł w 2013 roku na niewydolność nerek). Krytykował współpracowników Muenzera. Zarzucał im, że zmuszali kulturystę do wielu startów, żeby mogli na nim zarobić. Podobno Albert Busek, trener austriackiego siłacza, zabraniał mu się regularnie badać u lekarzy, bowiem szybko wyszłoby na jaw, co dzieje się z jego m.in. wątrobą czy sercem (miał je znacznie powiększone).

- Po śmierci Andreasa wszyscy wskazywali go palcem, że sterydy, że doping, że zmarł przez własną głupotę. Wiem, że święty nie był, ale jego zaangażowanie było legendarne. Pokazywanie go jako upadłego dopingowicza jest niesprawiedliwe. Cała krytyka wypływała od bezwzględnego Buseka, którego Muenzer nie cierpiał. A on lubił właściwie wszystkich, taki miał charakter - powiedział El Sonbaty.

Polub SportowyBar na Facebooku
ESPN
Zgłoś błąd
Komentarze (15)
  • Grzegorz Kaminski Zgłoś komentarz
    Czegoś tu nie rozumiem.Jest napisane że zmarł w wieku 31 lat, a na zawodostwo przeszedł w 1989 w wieku 25 lat.
    • Krotoszyn Zgłoś komentarz
      Koks w sporcie to nie nowość - raz, dwa - nie stosuję uogólnień, nic o Tobie nie mogę powiedzieć i Twojej kulturystyce bo Ciebie nie znam, sam wiesz czy bierzesz koks czy nie, mi nic do
      Czytaj całość
      tego, Twoje ciało. Tego kulturystę, nie zabiła niska tkanka tłuszczowa, tylko lata błędów i wypaczeń. Facet wymagał pomocy, jego ambicje odebrały mu trzeźwe spojrzenie na realia. Kilka cytatów z artykułu: Andreas Muenzer był prawdopodobnie najsłynniejszym kulturystą, który zmarł wskutek niekontrolowanego stosowania środków wspomagających. W okresie najczęstszych startów zażywał środki wspomagające za kilkaset dolarów dziennie. Brał nie tylko środki na odwodnienie organizmu, ale także m.in. insulinę i hormon wzrostu. Podczas sekcji zwłok w jego ciele znaleziono dwadzieścia różnych środków wspomagających Problemem były jednak środki moczopędne i - jak się okazało dopiero po śmierci - uszkodzona już wątroba. Lata zażywania środków dopingujących - m.in. EPO - dały znać o sobie. Na wątrobie miał guzy wielkości piłki do golfa Muenzer, zażywając środki moczopędne, brał również leki obniżające krzepliwość krwi. Po śmierci Andreasa wszyscy wskazywali go palcem, że sterydy, że doping, że zmarł przez własną głupotę. Po trzecie, nie daję sobie prawa, abym go potępiać. Z jego życiorysu można wnioskować, że więcej zarobiłby na korepetycjach dla studentów Farmacji niż z kulturystyki.
      • Łukasz Dudek Zgłoś komentarz
        lepiej pszez hlanie pod plotem zdehnoc ,to so wyjotki jak i w zwyklym zyciu umiera 1 na 100 a pszez hlanie i cpanie 80 na sto takze oczym tu muwic
        • Krotoszyn Zgłoś komentarz
          Mężczyzna - kulturysta, kobieta - anorektyczka. Mianownik ten sam - kult ciała, w liczniku to samo - chora głowa i dusza. Wynik ten sam - śmierć.
          • Marcin Stepien Zgłoś komentarz
            Jak mógł umrzeć mając 31 lat jak z tego co piszecie w 1989 przeszedł na zawodowo mając 25 lat . Teraz powinien mieć ponad 50 lat ale chala
            • pao Zgłoś komentarz
              Przykład opętania i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu.
              • menas Zgłoś komentarz
                chory czlowiek
                • Jaroslaw Raczyński Zgłoś komentarz
                  sport to zdrowie
                  • Kike Zgłoś komentarz
                    Idiota. Dziwne, że nikt nie wysłał go do psychiatry.