W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się na temat elektrycznego speedwaya. Projekt ten rozwijany jest w coraz większej liczbie krajów, a popierają go m.in. dwaj byli mistrzowie świata, Erik Gundersen i Hans Nielsen.
Zawodnicy sceptycznie podchodzą do tego tematu. Gleb Czugunow na Twitterze wbił nawet szpilę w polityków, kiedy to zabrał głos w sprawie e-speedwaya.
Jednak coś, co polskich fanów rozgrzewa do czerwoności i ma zdecydowanie więcej przeciwników niż zwolenników, coraz mocniej rozwija się m.in. w Czechach, Danii oraz w Wielkiej Brytanii.
- Jak każdy, kocham żużel. Jednak niewykluczone, że wkrótce będzie konieczność pochylenia się nad tematem elektrycznego speedwaya. Jest to temat, na który musimy być otwarci, bo może się on pojawić zarówno na torach otwartych, ale również w halach - przyznał otwarcie Piotr Szymański przewodniczący Komisji Wyścigów Torowych FIM Europe.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Czarnecki, Janowski i Holder gośćmi Musiała
Szczególnie mocno w rozwój elektrycznych jednostek napędowych do motocykli żużlowych w ostatnich latach zaangażowali się Czesi. Ich sprzęt testowali m.in. Marko Lewiszyn, Daniel Kaczmarek oraz Maksymilian Pawełczak. Obecny reprezentant Zdunek Wybrzeża Gdańsk nie był przekonany co do tego typu maszyn. Zupełnie inaczej wypowiadał się o nich mistrz świata w klasie 125cc, który był otwarty na kolejne jazdy.
- Pavel Ondrasik przyznał mi otwarcie, że dla Czechów e-speedway jest super sprawą pod kątem treningów dla młodzieży. U nas jest inny świat, możemy organizować treningi i zawody, kiedy tylko chcemy, a u nich są wyznaczone godziny treningów. A elektryczny speedway daje im większe możliwości, bo jest cichy, więc można przyjść, pojeździć i każdy jest zadowolony. Dla szkolenia jest to wielka sprawa, więc to na pewno jest jeden z plusów w krajach, gdzie również wprowadzono elektryki - dodał nasz rozmówca.
Nie da się ukryć, że elektryczne odmiany sportów motorowych oraz samochodowych zaznaczają swoją obecność coraz mocniej. - I raz idzie mu lepiej, a raz gorzej, bo na przykład w Superbikes czy w Formule 1, to się nie przyjęło. Jednak świat się zmienia. Dziś zawodnicy młodego pokolenia nie wiedzą, jak brzmiał stary tłumik. Za 20 lat może mało kto wiedzieć, jak brzmiał standardowy motocykl żużlowy - zauważył Piotr Szymański.
- Jako FIM Europe patrzymy na to, jak to się rozwinie. Ten sprzęt jeszcze nie jest taki, jak być powinien. Duńczycy dostali zgodę na to, by dopuścić elektryczne motocykle do klasycznych zawodów. My w Polsce na razie skupiamy się na motocyklach 500cc ze zwężką, co pozwoli obniżyć liczbę koni mechanicznych - zakończył nasz rozmówca.