W środowy wieczór Vaclav Milik wraz z kolegami odjechali ostatnie ligowe spotkanie w PGE Ekstralidze. Ich rywalem była Fogo Unia Leszno, a mecz zakończył się wynikiem 47:43 (relację przeczytasz tutaj). Tym samym zespół pożegnał się z najlepszą ligą świata zdobyczą trzech punktów.
W klubie wraz z nowym sezonem dojdzie do zmian. Odejdą Jason Doyle oraz Andrzej Lebiediew, a niepewna jest przyszłość Krzysztofa Kasprzaka. Australijczyk ma trafić do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, z kolei Lebiediew może obrać dosyć zaskakujący kierunek, o czym piszemy TUTAJ.
Cellfast Wilki Krosno mają już koncepcję składu, o czym więcej przeczytasz TUTAJ. W nim na pewno znajdzie się Vaclav Milik, który doszedł już w lipcu do porozumienia z prezesem klubu, Grzegorzem Leśniakiem.
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew nie zajmuje się wyłącznie żużlem. Jego prywatny biznes mierzy się z kryzysem
- Bardzo mi się w Krośnie podoba i fajnie mi się tutaj jeździ, więc nie mam potrzeby zmiany otoczenia. Zostaję i powalczę o to, abyśmy awansowali ponownie do PGE Ekstraligi, bo przykro, by w tym mieście jej nie było - powiedział Milik pytany o swoją decyzję przez WP SportoweFakty.
Reprezentant Czech w tym sezonie wielokrotnie narzekał na swoje jednostki napędowe. W rozmowie z naszym portalem przyznał, że w jednym momencie przestało mu jechać pięć silników. Czy problemy, które go w tym sezonie napotkały, ma już za sobą?
- Nie do końca, bo cały czas coś zmieniam i szukam tego, co mi potrzeba. Teraz jechaliśmy w mistrzostwach Europy i tej prędkości nie było, więc poszły kolejne modyfikacje w silnikach. Zostały one przerobione i sprawdzę je, bo nie do końca jestem zadowolony z tego, na czym jeżdżę - skomentował.
Czytaj także:
- Jest liga, która ma pewną przewagę nad PGE Ekstraligą. Tłumaczy powody
- Zawodnicy Sparty Wrocław i Kolejarza Rawicz pobili się na torze. Są kary!