Pechowa trzynastka. Dziesiąta część historii Kenny'ego Cartera

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski

W szpitalu w Stourbridge jeździec Ksiażąt poddał się operacji, podczas której w jego nodze zostały umieszczone śruby i stalowe płytki. Pierwsza diagnoza operującego go doktora Cowie'ego brzmiała: trzy miesiące odpoczynku od speedwaya. Wcześniej lekarz powiedział mu, że i tak robi wyjątek, bo jeśli jego pacjentem nie byłby żużlowiec, to nigdy nie zgodziłby się na umieszczenie w kończynie tych płytek. - Trzy miesiące?! Wrócę na tor za pięć tygodni - zapowiedział Kenny. Reprezentant Zjednoczonego Królestwa nie chciał słyszeć o odpuszczeniu nadchodzących eliminacji mistrzostw kraju, co wiązałoby się z utratą szans na rywalizację o tytuł indywidualnego mistrza świata.

Zobacz: Czternasty wyścig. Siódma część historii Kenny'ego Cartera

Słowa słowami, lecz sytuacja wydawała się na tyle poważna, że Carter złożył wniosek do krajowej federacji o zwolnienie z obowiązku udziału w eliminacjach krajowego czempionatu i przesunięcie go do zaplanowanego niemal miesiąc później finału w Coventry. Kenny należał w tamtym czasie do wąskiej grupy Brytyjczyków zdolnych do walki o najwyższe laury IMŚ, więc istniała szansa, że ludzie zarządzający żużlem na Wyspach potraktują go ulgowo. Jakie było jednak zdziwienie zawodnika i jego otoczenia, kiedy dotarło pismo z odmową. - Uważam, że nawet ze złamaną nogą jestem największą szansą Anglii na tytuł - zagotował się Carter. - Nie powinienem jednak startować w eliminacjach w Oksfordzie i jestem zdegustowany tym jak mnie potraktowano. Duńczycy przepchnęli Petera Ravna bezpośrednio do Finału Nordyckiego, a on nie jest nawet w czwórce ich najlepszych jeźdźców. Tymczasem ja jestem kapitanem reprezentacji, ale u nas nikt się tym nie przejmuje. Zasady to zasady. Inni je naginają, dlatego nie zdziwię się, jeśli Anglia zbyt wiele nie ugra. Ja zawsze dawałem z siebie wszystko dla tego kraju, ale jak widać im bardziej się starasz, tym silniej jesteś kopany w tyłek.

Zobacz: Para nie do pary. Ósma część historii Kenny'ego Cartera

25 maja 1984 roku Kenny nie miał wyjścia i stawił się w Oksfordzie na ostatnią z rund eliminacyjnych IM Wielkiej Brytanii. Tam rywalizował nie tylko z innymi zawodnikami, ale przede wszystkim z przenikliwym bólem spowodowanym wciąż niezaleczoną kontuzją. Jego heroiczny wysiłek na szczęście nie poszedł na marne i dzięki 11 zdobytym punktom uplasował się w zawodach na trzecim miejscu, które dało mu przepustkę do zaplanowanego na 20 czerwca Finału Brytyjskiego w Coventry. - To była totalna agonia - mówił później. - Nawet nie da się opisać bólu, który czułem. Po zawodach prawie zszedłem z tego świata.

Zobacz: Znów piąty. Dziewiąta część historii Kenny'ego Cartera

Ze względu na stan zdrowia chłopak z Halifax nie mógł pełnić funkcji kapitana Synów Albionu podczas zmagań o DMŚ, a na MŚ Par Anglicy wysłali duet Peter Collins-Chris Morton. Złoto IMŚ z biegiem czasu stało się obsesją Cartera, więc musiał on poświęcić część występów na rzecz odpoczynku pozwalającego mu na start w zawodach na Brandon Stadium. W Coventry nikt bowiem nie zamierzał odpuszczać, gdyż walka toczyła się nie tylko o awans do kolejnego etapu eliminacji czempionatu, ale też o miano najlepszego jeźdźca w kraju. Kenny do hrabstwa West Midlands wybierał się obolały, ale też podbudowany zwycięstwem w silnie obsadzonym turnieju Halifaxopolis, rozegranym oczywiście na jego macierzystym torze. Finał Brytyjski to jednak zupełnie inna bajka niż zawody towarzyskie, a wśród szesnastu uczestników zmagań niemal wszystkie nazwiska budziły respekt.

Warunki panujące na Brandon Stadium były delikatnie mówiąc ciężkie, ale nie przeszkodziło to Kenny'emu w wygraniu swojej pierwszej gonitwy. 3 "oczka" na start dodały obolałemu żużlowcowi wiary w siebie, ale dwa wyścigi później doświadczony John Louis stracił panowanie nad swoim stalowym rumakiem i zanotował groźnie wyglądający upadek, co w parkingu wywołało dyskusję nad sensem kontynuowania zmagań. Niemal wszyscy uczestnicy zawodów skłaniali się ku pomysłowi przerwania rywalizacji, a przewodził im Peter Collins. Kenny Carter natomiast nie chciał słyszeć o przekładaniu turnieju i omal nie pobił się o to z kolegą z kadry narodowej. - Reprezentowałem stanowisko czternastu pozostałych zawodników - wspomina Collins. - W kuluarach wszyscy chcieli przełożenia tych zawodów. Wszyscy oprócz Kenny'ego, który miał problemy z nogą. Wiedział, że jeśli będziemy zmuszeni do jazdy w takich warunkach, to zapalą nam się czerwone lampki ostrzegawcze, co stworzy szansę dla niego. Prawdopodobnie padło kilka niemiłych słów. Nie pamiętam, co dokładnie zostało powiedziane, ale między nami zawrzało. Piętnastu z szesnastu chłopaków nie chciało jechać, lecz on musiał się wyłamać. Miał złamaną nogę, więc już nic gorszego nie mogło mu się przytrafić. Pozostało tylko dopasować motocykl do nawierzchni, co oczywiście mu się udało.

Po przeprowadzeniu niezbędnych prac na torze sędzia Lew Stripp zdecydował, że Finał Brytyjski będzie kontynuowany. Chłopak z Halifax poczuł z tego powodu ogromną satysfakcję, która pomogła mu wygrać trzy z czterech kolejnych gonitw. Łącznie Kenny uzbierał na Brandon Stadium 13 punktów i wywalczył w ten sposób pierwszy w karierze złoty medal IM Wielkiej Brytanii. Peter Collins zakończył zmagania w Coventry na dopiero dziewiątej pozycji, przez co odpadł z dalszej rywalizacji o udział w finale IMŚ, ale po latach przyznał, że Kenny może nie zachował się wtedy właściwie, lecz i tak zasłużył na szacunek. - Wygrać Finał Brytyjski ze złamaną nogą to nadludzki wysiłek i nie można tego nie doceniać - twierdzi.
Zwycięstwo w Coventry dodało Carterowi mnóstwo otuchy, ale nie było celem samym w sobie. Reprezentanta Zjednoczonego Królestwa czekała jeszcze daleka droga do ostatecznej rozgrywki o medale IMŚ. Pech jednak sprawił, że zakończyła się ona na ostatniej prostej, czyli w lipcowym Finale Interkontynentalnym w Vojens. Przepustkę do Finału Światowego w Goeteborgu wywalczyło jedenastu najlepszych uczestników zmagań w Danii, dwunastemu przypadła rola rezerwowego, a Kenny Carter uplasował się na trzynastej lokacie i został z niczym.

Koniec części dziesiątej. Kolejna już w najbliższą niedzielę.

Bibliografia: Halifax Courier, Speedway Plus, Speedway Star, Tony McDonald - Tragedy: The Kenny Carter Story.

Serdecznie podziękowania dla Mike'a Patricka, właściciela witryny www.mike-patrick.com, za udostępnienie fotografii wykorzystanej w tekście.

Poprzednie części:
Od startu pod górkę. Pierwsza część historii Kenny'ego Cartera
Pierwszy wiraż. Druga część historii Kenny'ego Cartera
W końcu na prostej. Trzecia część historii Kenny'ego Cartera
Witaj elito! Czwarta część historii Kenny'ego Cartera
Poza podium. Piąta część historii Kenny'ego Cartera
Droga do LA. Szósta część historii Kenny'ego Cartera
Czternasty wyścig. Siódma część historii Kenny'ego Cartera
Para nie do pary. Ósma część historii Kenny'ego Cartera
Znów piąty. Dziewiąta część historii Kenny'ego Cartera

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×