W związku dziwią się Mateuszowi Szczepaniakowi. 3 tysiące długu, a taka awantura
W PZM zastanawiają się, dlaczego Mateusz Szczepaniak zrobił burzę, skoro Wanda zalega mu tylko 3 tysiące złotych. Taką informację przekazał klub. Od osoby z bliskiego kręgu zawodnika dowiadujemy się, że o 3 tysiące chodzi, ale dopiero teraz.
Od osoby z bliskiego otoczenia zawodnika dowiadujemy się jednak, że o 3 tysiące, a konkretnie o 3,5 tysiąca złotych, chodzi dopiero teraz. Gdy sprawa zaległości Wandy wobec zawodnika była opisywana, to wówczas suma zadłużenia mogła przyprawić o ból głowy. W międzyczasie klub jednak przelał jedną transzę i teraz regulaminowy dług Wandy wobec Szczepaniaka, dotyczący sezonu 2017, jest niewielki.
Czytaj także: Byli zawodnicy Wandy pytają, kiedy dostaną swoje pieniądze
Inna sprawa, że żużlowiec nadal czeka na przelew z tytułu dodatkowej umowy sponsorskiej, jaką zawarł, startując w Wandzie. Te pieniądze nie są jednak objęte procesem licencyjnym, więc Szczepaniak jest zdany na łaskę krakowskiego klubu. Inna sprawa, że prezes Paweł Sadzikowski jest w kontakcie z zawodnikiem, odbiera od niego telefon i co jakiś czas spłaca parę groszy. Pewnie dlatego nie ma z tego jeszcze większej burzy.
Swoją drogą, to gdyby znieść limity finansowe i wrzucić wszystkie kontrakty w proces licencyjny, to nie byłoby tłumaczeń klubów, że zawodnik się awanturuje, a przecież oni zalegają mu niewielkie pieniądze. U Szczepaniaka to jest 3 tysiące plus. I ten plus jest całkiem spory. Dla związku sprawa może być czysta, bo zgodnie z licencją chodzi o drobne, ale już zawodnik ma prawo martwić się o, to kiedy i czy w ogóle dostanie swoje pieniądze.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczuKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>