To, co wyprawiał Grigorij Łaguta na treningach w słoweńskim Krsko, przyprawiło postronnych obserwatorów o zawrót głowy. Patrząc na Rosjanina, absolutnie nie było widać, że zawodnik wraca na tor po 21-miesięcznej karencji zawieszenia za doping. Łaguta jeździł pewnie, szybko, jakby w ogóle nie miał przerwy w kontakcie z motocyklem.
W Krsko zawodnicy trenowali, jeżdżąc solo, ale i też ścigali się spod taśmy. Łaguta w obu konkurencjach wypadł fenomenalnie. Od osób, które miały przyjemność oglądać Rosjanina w akcji słyszymy, że szarżował w swoim stylu, odbijając się od bandy. Patrząc na niego, widać było głód jazdy. - Łaguta wyglądał zjawiskowo - mówi nam sponsor jednego z zawodników.
Czytaj także: Cugowski: Motor z Łagutą może powalczyć o czwórkę
Łaguta do ligowej rywalizacji dołączy w połowie maja, bo wtedy zostanie otwarte okno transferowe. Na styczniowe się nie załapał, bo wciąż obowiązywało go zawieszenie. Tak czy inaczej, Speed Car Motor Lublin, czyli klub, który dogadał się z zawodnikiem, może sobie pluć w brodę, że nie będzie miał żużlowca do dyspozycji od początku rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO Wielki żużel znowu na Stadionie Śląskim!
Oczywiście to nie jest tak, że Łaguta będzie w pojedynkę wygrywał spotkania. Może jednak zrobić różnicę. Dużą różnicę, bo będąc w tak kapitalnej formie, jaką zademonstrował na treningu w Krsko, z pewnością pomoże urwać beniaminkowi kilka punktów.
Czytaj także: Motocross zbiera swoje żniwo
Motor musi teraz jakoś przeżyć czas do połowy maja. Nie tylko bez Łaguty, ale i bez Grzegorza Zengoty, który połamał nogę na crossie w Hiszpanii. W przypadku Polaka sprawa może się przewlec, bo planowana na 6 marca operacja została odwołana. Ma się ona odbyć w tym tygodniu, ale konkretny termin nie jest znany. Tak czy inaczej, jeśli Motor wytrzyma trudny okres bez większych strat, to potem odbije sobie wszystko z nawiązką. Łaguta pomoże.
Po drugie no GKM nie gwiazdorzyć kto jak kto ale wy